środa, 16 grudnia 2020

" WINO I CZEKOLADA"

 Ktoś, komuś, o kimś powiedział i przekręcił, i poszło dalej w świat.

Jest sensacja, jeszcze drugi trzeciemu doda coś od siebie, a ten dziesiąty 

słuchacz zna wersję, o której pierwszemu nawet się nie śniło. 

Tak idą plotki w świat. Łatwo można zaszkodzić, coś popsuć też łatwo,

jeszcze łatwiej pomówić i przekręcić fakty i ferment pod wino gotowy. 

Na  prostowanie już sił brakuje. Ale i po co walczyć z wiatrakami.

Zwykło się mówić "dobrymi uczynkami piekło jest wybrukowane"

coś w tym jest. Na znanej imprezie w mieście pojawiło się radio.

Oczywiście pod wpływem chwili i mojej energii podbiegłam pozdrowić 

osoby, które przyszły mi w tej spontanicznej chwili do głowy:

- pozdrowienia ślę do (i tu imię męża), do córek(wymieniłam z imienia) i ogólnie

pozdrowiłam znajomych i przyjaciół. Mało czasu na to, żeby wymienić ich z imienia.

Oczywiście mąż się obruszył, że facetów o jego imieniu jest wielu,

 mogłam wspomnieć konkretnie, że pozdrawiam męża. Rodzina milczy,

 bo nie wymieniłam z imienia, no i jeszcze ktoś urażony, komu zależało,

żeby w radiu zaistnieć i dupa- zapomniałam. Dobry uczynek miał być.

W obliczu pandemii innych nieszczęść jakie to ma znaczenie? 

No niby nie ma, a jednak?...Można stworzyć sztuczny problem.

Kto myśli o problemach -ma problemy.

Ktoś inny myśli o rozwiązaniach -ma rozwiązania.

Jak można sobie życie ułatwić?! Bez pierdzielenia się ze wszystkim.

Czasem wydaje nam się, że nikogo nie obchodzimy, a jednak nie do końca.

Nie zapłacisz rachunku to zakład energetyczny przypomni sobie o Tobie.

Boże Narodzenie czas radości i prezentów. Paczki przyjeżdżają zewsząd.

Boże spraw, żeby mojego męża nie było w domu,

kiedy przyjdzie do mnie to wszystko, co zamówiłam.

Świat nie jest idealny, ale zawsze jest przecież wino i czekolada.

Warto być optymistą. Najwięcej czasu spędzamy  w swojej głowie, 

więc warto zadbać o to, żeby to było przyjemne miejsce.

Wyczytałam super prawdziwą rzecz:

"Statek nie tonie od wody, która go otacza, 

ale od tej, która dostaje się do środka. 

Nie pozwól by to, co się dzieje wokół Ciebie

dostawało się do Twojego wnętrza  i ciągnęło Cię w dół"

Lubię się śmiać z siebie samej, a że popełniam masę gaf 

to i powodów mam wiele. 

Nie ma większej wolności, niż wolność bycia sobą....

Do wszystkich tych, którzy śmieją się z moich postów, ale nie komentują,

żeby skurcz Was złapał w łydce podczas uprawiania seksu!...

To jest ostatni wpis w takiej formie. 

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM CZYTAJĄCYM.

TO BYŁ  JUŻ ... SETNY ODCINEK "GARŚCI PRZYPADKÓW".

 I WSZYSTKICH BEZ WYJĄTKU-SERDECZNIE POZDRAWIAM!

 P.S. Do usłyszenia niebawem w wersji "incognito",

bez ujawniania swojej tożsamości







Tak powstaje kwas. 


 


niedziela, 13 grudnia 2020

"GARŚĆ PRZYPADKÓW" ZAMYKA 100 POSTÓW!


 

"Coraz bliżej święta"

 Nie ma tego złego co by nie minęło. 

 Myślę tu niemal o wszystkim. Może to być kiepski humor, już od postawienia lewej stopy

po zejściu rano z łóżka,  może to byś ciąg zdarzeń z serii 

" a mnie to się nic nie udaje",  a może to być  niekończąca się pandemia,

 która dopadła na chwilę i została. Kolędy rozbrzmiały. Puszczam na full!

Miałam w tygodniu taki swój słaby dzień, kiedy wszystko mnie przerastało

 i wydawało się nieosiągalne. Następnego dnia wstałam i wszystko się rozwiało.

Póki co idą święta i one dają nam światełko nadziei na coś lepszego.

Rozbłysło światłem wszędzie, ludzie tłumnie ruszyli na zakupy prezentowe,

i sami oczekują, że o nich też ktoś będzie pamiętał. 

Za chwilę święta, kilka dni wolnego, trochę gości się przewinie.

Każdy gość wnosi radość do domu, z tym że jeden przy wejściu, 

a niejeden przy wyjściu. Wielu ludzi będzie cierpiało z powodu samotności,

 ale też i wielu cierpi z powodu małżeństwa. O tych raczej się nie mówi?

Trzeba zrobić swoja listę świątecznych zadań, ja już taką mam:

- nie będę przejmować się głupotami, na które nie mam wpływu,

- będę uśmiechać się do świata, a może i on uśmiechnie się do mnie?

-muszę mieć dystans do siebie, bo wszystko w końcu nie dziś, to za tydzień się ułoży.

-chcę żyć chwilą, a nie wieczna gonitwą, czasem nie wiadomo za czym?

-będę cieszyć się choćby ze świeczki( mam taką nową o zapachu wanilii) i inne takie.

Każdy swój rozkład zna, można go spisać i rzucić na kartkę. 

Ja czekam na Mikołaja, liczę że zajrzy. Byłam grzeczna.

A gdyby jednak z rózgą? W moim wieku to brzmi jak obietnica....

Jest  niedziela, trzeba nabrać sił. Dziś nie sprzątam, dziś nie gotuję,

 dziś się tylko relaksuję. Ale przyznać warto, że droższe od wszystkich

 prezentów świata jest zdrowie nasze i naszych bliskich. 

Warto życie celebrować, by na starość  nie żałować. 

RADOŚĆ  ŻYCIA JESZCZE NIKOMU NIE ZASZKODZIŁA.










środa, 9 grudnia 2020

Wyginam śmiało ciało"

Ogólnie rzecz biorąc jestem zdrowa.
Można by dyskutować, czy na każdym polu, ale mam wiedzę, że jakoś się trzymam. 
Piszę sporo o wizytach lekarskich, ale przydarzały mi się one na przełomie
moich sędziwych lat. Pisze do mnie kolega  po latach, czytając bloga
" widzę, że masz kłopoty ze zdrowiem..." 
I pewnie w jego oczach tracę, no bo niby fajna babka, ale taka schorowana.
Oto małe sprostowanie, wbrew wszystkiemu mam się dobrze(póki co).
Testament jeszcze nie napisany, bo myślę że mam jeszcze dużo czasu. 
Ale kto to zgadnie, kiedy zajrzy do mnie  "zegarmistrz światła - purpurowy"
i powie "wybiła Twoja ostatnia godzina"- poleciałam tekstem ulubionej "Neonówki".
Na tą chwile zdrowa, ale na przegląd i modernizację  warto zajrzeć tu i tam.
Ponieważ nie mam teleporady u ginekologa, musiałam odwiedzić go  osobiście.
Na drzwiach czytam:
- wizyta, nie dłużej niż 15 minut
już w poczekalni zaczynam zdejmować szalik, bo czas leci
- cena.....zależy? .....210 zł i inne .
Już żałowałam, że to zima jest i ciuchów dużo. Zejdzie się z tym rozbieraniem.
Co mnie podkusiło, żeby tyle warstw zarzucić. 
- dzień dobry, co Pani jest, proszę się rozebrać!
No i patrzę  na zegarek, cholerne 7 minut przeleciało z wiatrem,
 zostało tylko 8 minut wizyty i magiczne 210 zł  do zapłaty.
 Muszę przyspieszyć ruchy. Siadam tu, siadam tam, wyginam śmiało ciało.
Na tą chwilę jest dobrze, ufff! Czuję się lepiej po usłyszeniu tych słów. 
No trudno, nie analizuję, ile fajnych rzeczy można kupić za takie pieniądze. 
Warto było zrobić przegląd, do którego namawiam wszystkie kobiety. 
I czeka mnie jeszcze wizyta u lekarza specjalisty, gdzie czekałam 6 miesięcy na wizytę. 
Mam stresa, że coś wypadnie? Ja nawalę, albo moja zaplanowana
 na konkretny dzień i godzinę Pani doktor będzie akurat miała biegunkę,
 nie przyjdzie do pracy. Wyjazd 6 rano, zajmę dobre miejsce w przychodni szpitalnej. 
U wrót szpitala wojskowi i herszt bandy, kobieta z silnym głosem pokrzykuje na wszystkich. 
Ktoś musi ogarnąć tłum w pandemii.  Zdezynfekowana, z termometrem na czole, czekam 
za wizytą. Pani doktor nie pojawia się, czekam końca. Urlop mam celowy.
Godzina poślizgu, niby przeprasza, ale - co to da?. 
Ciesze się, ze jest-urlop mi nie przepadnie na oczekiwaniu na cud nieprzybycia.
Wchodzę i na magiczne pytanie:
- co Panią do mnie sprowadza- odpowiadam
- chciałabym dożyc setki i Pani w tym rola. 
Zdanie klucz, które pozwala podnieść lekarzowi głowę zza swoich papierów.
Bada, pyta i przepytuje. Wie o mnie więcej, niż ja sama.
I znów wyginam śmiało ciało, niech bada. 
Uff! Nie jest źle! Z ulgą wracam zadowolona do wyjścia, a tam mundurowi 
radośnie nawiązują lekką rozmowę. Nie, to nie oni , to ja przecież zaczepiam.
Nie chciałabym kiedyś umrzeć na coś banalnego, skoro już zaliczyłam
tyle przeróżnych wizyt dla ratowania zdrowia i życia. 
Covid niech też mnie omija szerokim łukiem. 
W czasach paniki zarażę  ludzi spokojem. 
No i żyć, pełną piersią, żeby wstyd było opowiadać, 
ale przyjemnie powspominać. 





 






środa, 2 grudnia 2020

" ŻYCIE JEST STANEM UMYSŁU"

Wracam do domu zadowolona, bo humor dziś jakoś mam i ochotę też.

 Na wszystko w zasadzie  ochotę mam: na dobre jedzonko, na lampeczkę

 winka, na klimacik domowy, na pranie...(.żartowałam) i na sex nawet też. 

Biorę w rękę pilota i czar pryska. Z ekranu bucha wprost na mnie  całe zło tego świata.

Wczoraj śpiew był piękny i cudowny, dziś szukanie dziury w całym,

 że może jednak nie taki piękny? Że dziewczynka nie taka dziewczęca.

No żeby autorowi nagle mydło się skończyło....i maseczka ostatnia.

I w zasadzie to czemu tylko śpiew, a nie śpiew połączony z tańcem?

Tak trudno jest zachować  spokój ducha z pilotem w ręku, wiec odpuszczam,

 radia sobie posłucham. A tu w odbiorniku muzyka - szalone lata dziewięćdziesiąte 

i wrócił wspomnień czar i cieplej się  zrobiło na sercu.

Robią ankietę w radiu, pytają przypadkowych mężczyzn, 

- czego aktualnie słuchasz?

- aktualnie, od dnia ślubu... słucham żony.

To rozumiem. Zaglądam w telefon, a wieści z Polski są takie:

 "lekarz przed operacją myje ręce i pielęgniarki" 

No nieźle całkiem. Ucho wyciągam, bo wieści zewsząd coraz ciekawsze są.

W urzędzie pytają siękobiety:

- ilu miała pani mężów?

-swoich, czy ogółem...?

Uśmiechnij się  do życia, a życie uśmiechnie się do Ciebie. 

Warto dobrym być dla ludzi i uwierzyć, że dobry dzień nie zależy

 wcale od pogody za oknem, tylko od ludzi których spotykamy na swojej drodze.

A fakt-faktem, nie jesteś w stanie zadowolić wszystkich,

 wiec przestań żyć dla innych i zacznij dla siebie!

SZCZĘŚCIE JEST W TOBIE, A PROBLEMY W SYTUACJI.

Masz większy wpływ na siebie, niż na sytuację! 

No i nic mi się już nie chce. Napiję się wody, to chociaż siku mi się zachce.








sobota, 28 listopada 2020

"Drogi Mikołaju, byłam grzeczna"

 Wigilia, stół suto zastawiony przysmakami, choinka błyszczy się kolorami,

 łańcuch z papieru kolorowego misternie posklejany, pręży się na drzewku,

 karp pływa w wannie... goście przy stole. 12 nas było, jak na wieczerzy, śmiech wkoło.

 Sąsiad u bram z flaszeczką. Oj będzie miło. Ale się rozmarzyłam.

 Tak było jeszcze rok temu, a teraz? Limit gości mały, w planach polityków- gości  sztuk 5.

Liczę sobie na palcach: dzieci 2, plus kandydaci na zięciów 2, plus mama i teściowa.

 Nie chce wyjść inaczej, wychodzi sztuk 6. Kogo wyeliminować i dlaczego?

Chcemy razem świętować? A Marek z "Krupnikiem" to kiedy ma zajrzeć?

Jak wszyscy wyjdą, pod osłoną nocy może? Czy zostawić nakrycie dla strudzonego wędrowca?

I jeszcze gość  specjalny, Święty Mikołaj ma zajrzeć.

Zastanawiam się, czy byłam grzeczna? Zamiast coś mi podarować

 mógłby mi zabrać kilka kilogramów wagi, trochę stresów, trochę zmarszczek.

Kupiłam sobie kalendarz adwentowy, pod każdym okienkiem kryje się czekoladka. 

Stresów tyle, a czekoladka pyszna. W takim tempie moich nerwów codziennych, 

jestem dziś już w 18 grudniu. Siadam do pisania listów do Mikołaja, bo warto.

 Z każdym rokiem naprowadzam Świętego co chcę, no wiadomo w moim wieku

 to coś dla mojej urodności jest tematem  numer jeden.

- Drogi Mikołaju,  poprawa mojej urody to konieczność, przynieś jakiś specyfik - ratuj!

Rozwalają mnie listy facetów:

-Drogi Mikołaju, ja swój prezent- wiertarkę dostałem, teraz zadowoli mnie drobnostka

może to być zapach do samochodu..."

I cudowne listy dzieci z podziękowaniami i tekstem:

-pewnie wiesz, że byłam grzeczna cały rok, ale to dla Ciebie żadna nowina,

 skoro jestem każdego roku. Ty pewnie wolisz adresy niegrzecznych dziewczynek?...

Albo inny, po nieudanym zakupie góralskiej sukienki

- Kochany Mikołaju, trudno trafić w mój gust, a szkoda żeby coś po próżnicy

 leżało w szafie, sypnij zatem groszem, a nie pogardzę...

No i wszystko wiadomo. Teraz do roboty, znaczy do bankomatu.

Jak to będzie w ten magiczny czas? Tego nie wie nikt.

Przypomniał mi się wierszyk z dzieciństwa:

"Mikołaju, Mikołaju siwą brodę masz, 

jak Ci dam buziaka, to mi prezent dasz"

A niech tam, jestem gotowa na wszystko.

Czy masz lat naście, czy dziesiąt to pisać warto.

A swoją drogą to ten Mikołaj ma fajną robotę,

 raz w roku się narobi  i cały rok odpoczywa ?! 





sobota, 21 listopada 2020

"Główny powód rozwodu-małżeństwo"

 Niezgodność charakterów i przesolona zupa to najczęstsze przyczyny rozstań

tak mówią statystyki. O zdradach nie mówimy. 

Relacje damsko- męskie łatwe nie są -rzecz wiadoma. 

Dużo jest  konfliktów. To  poczucie bogactwa faceta?

Mężowie, czy partnerzy zwykli mówić

-mój dom, mój ogród, mój samochód, nawet moje akwarium z rybkami.

- jak to Twoje-pytamy? A moje? Przecież moje też ! Ale on już nie słyszy.

Kiedy jednak mówi o kredytach, wtedy rzuca niedbale

- mamy z żoną kredyt i żona płaci raty, ja tam nie wiem ile, ona pilnuje.

Jak żona jest szykowna to warto się pochwalić przed kolegami, ale jak już trochę

"przydeptana życiem", to na pytanie kolegi, a z kim rozmawiałeś przed samochodem?

- ja? ja z kim? a to znajoma była!

Kiedyś jego kobieta  upatrzyła sobie piękną sukienkę, stówę kosztowała. 

Mąż przyjrzał się kobiecie przenikliwym wzrokiem i dał jej dwieście złotych.....

Ona się obraziła. Czy rację miała? 

Warto być niezależną i swoją kasę trzymać w pończoszce. 

A teściowe podobne są do naszych żon, mawiają  faceci.

Bywa i tak, a nawet to piękno jest spotęgowane.

Znacie to, dzwoni telefon i facet podnosi słuchawkę i słyszy:

-mamy twoją teściową, okup wynosi milion złotych 

-nie zapłacę, no nieeee!

- nie zapłacisz, to sklonujemy.....

Małżeństwo, czy partnerstwo?

Akt małżeństwa to nie jest gwóźdź do trumny, to jest potwierdzony

 urzędowo abonament na 3 posiłki dziennie i seks bez limitu, 

 tak wyczytałam . Nie wiedziałam! Ale człowiek uczy się całe życie. 

Seks bez limitu? A potem będzie tak jak ostatnio zasłyszane, 

że dziecko pytało na głos swojego ojca w autobusie

- tato, co to jest orgazm? słyszałem jak wczoraj rozmawialiście z mamą?

- co to jest orgazm ?

No, pytanie jak pytanie, ale na odpowiedź czekał cały autobus.....

W pewnym wieku ... seks dla faceta jest zagadką.

 Nigdy nie wie do końca, czy mina kobiety to oznaka orgazmu,

 czy raczej bólu krzyża ?

Powody są, ale argumentów brak!

                       "Rzucił ja namiętnie na łóźko.

                            ale nie trafił..."                   




 






sobota, 14 listopada 2020

"Aż się z-dziwisz"

Nie wiem, nie pamiętam, zarobiony jestem....

Nie wiem jak to było. To dawno było i czy było? 

I czy to wszystko się zdarzyło? Totalna amnezja. Widzieliście to?

No ja rozumiem taki świecki człowiek, zaganiany, bo maż i dzieci 

i wywiadówka i w pracy gonią i mąż chce seksu znowu, ale duchowny?

Ile tych obowiązków ma, żeby tak się wykręcać? I zapomnieć!

Moja znajoma wyszykowała się do pracy, uszła daleko już i olśnienie, 

a zęby...mam tylko dwa? Gdzie ja mam zęby? A cała reszta spokojnie czekała w szklance. 

I trzeba było biegusiem po nie wrócić, bo do pracy  trza zdążyć. Pierdzielona skleroza.

No niby ta amnezja  taka powszechna, ale żeby piastować

 poważne funkcje I tak się zapomnieć?

Można też się zakochać bez pamięci, ale żeby tak wszystko zapomnieć

na wieki wieków amen.

Na wszystko brakuje czasu i to wszystkim.

Czy to świecki, czy duchowny- zarobiony.. 

Na zwykłą rozmowę, na zwykłą szczerość zdobyć się, nie ma kiedy?.

Ale czym zarobiony, tak sobie myślę?

Konferencja? Proszony obiad? Na kolanach od rana do nocy?

Warto pomodlić się o zdrowie, a i o rozum nie zaszkodzi.

Prawdziwy mężczyzna powinien umieć pokazać, że ma jaja,

bez opuszczania spodni, a nie chować się za ścianą. 

Na miłość boską! Co to znaczy tak naprawdę?

Władza, pieniądze i seks niestety żądzą tym nieszczęsnym światem.

Niby mnie to nie DZIWI, a jednak jestem zaskoczona. 

Fajnie być na szczycie, ale tak łatwo można z niego spaść i stracić dobre imię. 

Wkrótce przyjdą święta, takie małe światełko w tunelu.

Ale wszystko tak jakoś pod górkę, bo Trzej mędrcy ze wschodu

 mają zakaz podróży służbowych. Pasterze i mikołaje pracują zdalnie.

Gospody zamknięte, jedzenie tylko na wynos, a gości nie przyjmują wcale.

No chyba, że to podróż służbowa jest. Z sekretarką to można, a z żoną to już niestety nie.

Czy ktoś reflektuje na mojego sekretarza? Pobalujemy w karczmie?

Stajenka zdezynfekowana i otaśmowana. Zwierzęta na kwarantannie. 

A renifery, a bajery, a spowiedź szczera....ale kto komu będzie się spowiadał. 

Kto grzechy ma? Szara eminencja, czy emulsja  będzie świętować w swoim

 zaciszu domowym a ta kolorowa gdzie i z kim?

Z powołaniem jest jak ze sraczką- tak myślę-  przychodzi nagle i niespodziewanie.

No wiem, mało subtelna jestem, ale nerwy jakieś mam, w sobie.

Bo lepiej nie wiedzieć i nie widzieć, wtedy stan zdrowia jest lepszy.

Zazwyczaj dobro nie robi wiele hałasu i zazwyczaj hałas nie robi wiele dobra.

Ten celibat to by też mogli znieść, prawda?

Pyta ksiądz jeden drugiego

- Drogi Ojcze, czy my dożyjemy zniesienia celibatu?

- my nie, ale nasze wnuki to już tak!

Z przesłaniem Spokój Wam WSZYSTKIM. 

A ty tam nie śmiej się - masz pewność  czyim wnukiem jesteś?






piątek, 6 listopada 2020

" Wieści nie tylko cmentarne"

 Nie skakałam przez mur cmentarny, bo za wysokie progi, znaczy mury- na moje nogi.

Drabina w domu, a dom daleko, a czy to warto?  Zamyka się błędne koło. Zakaz to zakaz.

 Można było zakombinować, jak niektórzy, ale w nocy, na cmentarzu- to już trzeba lubić.

Nie wiem kogo spotkam i czy żywy będzie? Ja też przecież wieczna nie będę.

i też tam trafię, ale jednak ciarki mam na samą myśl o spacerze nocnym, w święto.

Tak sobie myślałam, że chciałabym spoczywać w miejscu, gdzieś blisko ulicy, 

żeby głosy ludzi było słychać na zewnątrz.....głosy, hm? Ale to jeszcze długo nie!!!!

Przypomina mi się jak starszy pan opowiadał drugiemu starszemu przy grobie, 

historie kobiety, tematycznie związaną  z cmentarzem:

- nie boi się Pani tak sama po cmentarzu nocą  chodzić?

-pytał policjant napotkaną w nocy kobietę

- jeszcze panią ktoś zaczepi, rozkocha i Bóg wie, co jeszcze?

-a kobieta z uśmiechem na ustach odpowiedziała

-jeśli byłby pan taki miły to ja bym już dalej może nie szła?...

Święto Zmarłych obchodzone po terminie, bo jeden z drugim stwierdził,

że niedobrze będzie jeśli zgromadzimy się w weekend, bo wirus szaleje.

Pewnie dlatego "na wyścigi " niemal wszyscy ruszyliśmy w piątek.

"po trupach" do celu można powiedzieć.  I gdzie wtedy był wirus?

Nowa rzeczywistość w jakiej żyjemy wymusza od nas nowych zachowań. 

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Odwiedziłam groby po zakazie, na zupełnym legalu

i stałam skupiona w modlitwie, nagle zwrócił  się do mnie starszy mężczyzna

jakby mnie znał od lat. Może mnie pomylił z kimś innym, a może wydałam 

mu się właściwą osobą " do wygadania się". Wyrzucił z siebie dużo,

co mu leżało na duszy. O żonie było co umarła, jaka dobra była i jak ją kochał

 i jak ją za ręce trzymał kiedy pili razem herbatę:

- Pani droga, tak ją trzymałem i kochałem jak nikt. 

a teraz nie ma kto zrobić mi zwykłej herbaty, muszę sam.

 Takie nic, a takie ważne. Tęsknie za nią - tak bardzo!

 I  zaczął płakać. Staliśmy przy grobie długo. 

Było o żonie, o siostrze żony ze Śląska, o bracie, który też umarł, o wnuczku.....

i znałam już pół rodziny. I poczułam się jakbym była członkiem tej rodziny.

I aż chciałoby się wypić herbatę na tym cmentarzu z obcym i bliskim już człowiekiem,

 przy grobie swojej żony. Długo opowiadał i nie śmiałam przerywać.

 W pewnej chwili zwrócił się do grobu i powiedział:

- nie martw się kochana, powoli się szykuje do Ciebie......

Rozwalił  mnie na maksa.

Żal było odejść, bo jego opowieść wydawała się nie mieć końca. 

Niezwykle ważna rozmowa. Ludzie potrzebują ludzi!

Nie internetu, nie telefonu. Stanąć twarzą  w twarz i czasem tylko wysłuchać. 

A swoją drogą, wiem gdzie mieszka starszy pan  (podał mi dokładny adres),

a człowiek był  niezwykle sympatyczny. I myślę sobie, moja teściowa

 równie sympatyczna-samotna,  nieraz wspominała żeby tak mieć kogoś

 i móc z nim wypić szklankę herbaty. No aż się prosi, żeby zadziałać w sprawie. 

- A naleweczkę, czy winko też pan czasem pije?

- no piję, sam robię.

To niech Pani zajrzy z teściową, to wypijemy.

Herbaty zrobię, teściowa ciasto upiecze i przyniesie, 

a Pani wiśnióweczkę własnej produkcji dam na spróbowanie, pasuje Pani?

Co ma nie pasować! No i się umówiliśmy!

I przytoczę  jeszcze ogłoszenie, które wpadło mi właśnie w ręce:

"Przejdę 14 dniową kwarantannę z miłym Panem.

 Lodówka pełna, barek zaopatrzony, pościel zmieniona.

Ja bez objawów, nawet ładna...."

A ja bez ogłoszenia, na cmentarzu, żywego  człowieka poznałam .......................




 





 











sobota, 31 października 2020

" C Z A R N Y H U M OR "

Tyle się dzieje wokół nas, że już trudno ogarnąć bieżącą sytuację. 

Dopadła mnie grypa- niegrypa. Kto to może wiedzieć, co mi tak naprawdę jest?

Kaszle i kicham na to wszystko. Smakuje mi wszystko, albo może to moje jedzonko,

jest takie wybitnie smaczne.  Zapachy....., czuję że się spociłam. To może nie jest tak najgorzej?

Zwlekę  się  z łóżka, jeśli będę miała chęci, żeby się ogarnąć. Włosy postawione na lakier, 

zależy mi na image, więc  może  powoli jakoś dojdę do siebie?

 Czytam o objawach korony. Już sama nie wiem,  co jest prawdą  i w co wierzyć?

  Dzwoni znajomy :

- i jak zdrówko, jest dobrze, czy potrzebna spowiedź? Fajny czarny humor-ulubiony mój.

Czasem się przydaje spowiedź, znam taki przypadek, ksiądz spowiada jedną kobietę i pyta:

- kobieto, nie spałaś czasem z jakimś obcym chłopem?

-a bo to proszę księdza, obcy chłop to da  pospać?

Wpadło mi w ręce  wypracowanie dziecka, taki młody chłopak,  a jaki mądry myśliciel:

-"dziś jak wracałem ze szkoły wiatr zwiał mi czapkę. I dobrze. W czapce mózg nie oddycha

i trudniej mi wymyślić jak zmienić świat na lepszy". Już wiem dlaczego  nie lubię czapek.

Święto Zmarłych jest dniem bez zmarłych. Wiadomo, w sercu, w modlitwie, na zdjęciach.

A tak w realu to można przeskoczyć przez mur, ale zawsze jest ryzyko. Psem poszczują ,

 czy same psy wejdą do akcji.  Pomysłowy ksiądz będąc w zgodzie z sumieniem i prawem 

przekształcił pod osłoną nocy cmentarz na Park Cmentarny i można? A no można!. 

I do parku bez maseczki też się da. Markety zmieniają wciąż nazwy zgodnie z prawem ,

 czy jego  brakiem - to czemu inni nie mogą iść tym tropem zmian. 

Kiedy w piątek poszła w świat informacja, że "cmentarz będzie zamknięty 3 dni",

 tłumnie ruszyliśmy tam wieczorową porą. Ruch niemiłosierny. Trudno przejechać,

 trudno zaparkować i jeszcze trudniej dotrzeć do celu, bo tłum napierał. 

W piątek podobno wirus nie atakował, bo czekał w uśpieniu na Święto Zmarłych...

Teraz się okaże, co warte jest ogrodzenie? Czy trzeba będzie skakać cichcem z lampkami?

Absurdów ciąg dalszy. Ludzie apelują dobitnym głosem:

-otwórzcie knajpy-zamknijcie kościoły. Bóg jest wszędzie, a dobre żarcie nie!

Czy świat nie zwariował?

I jeszcze jedno, znów zakaz wesel, jedzenie na wynos. Kto wie, ile osób 

uratuje się w ten sposób? Statystyki mówią, że całkowity zakaz wesel 

uratuje więcej mężczyzn, niż niejeden respirator. 

Co nas jeszcze czeka, któż to zgadnie? Może poprosić wróżkę o pomoc?

Niejaki Jarosław poradził się jednej z nich

- co mnie czeka w najbliższym roku

- nie opędzisz się od kobiet!.....I trafione w dychę. 

Wskakuję znów do łózka z przekonaniem,że :

"Szczęście jest we mnie, problemy w sytuacji.

Mam większy wpływ na siebie, niż na sytuację"

Święta słowa Panie, święte........








 

środa, 21 października 2020

"Gdyby zapach mógł zabić?"

 Wychodzę z domu, zamykam drzwi, otwieram bramę, wyprowadzam samochód z garażu,

wsiadam, wyjeżdżam, wypuszczam pieski, zamykam bramę i ruszam. 

Uff, ale się zmęczyłam tą gonitwą. Jadę. Odpalam radio, chce się wyciszyć przy Zenku

 i pewna myśl  mi zaświtała w głowie, o cholera, a maseczka ?

 Nie zdjęłam przecież ze sznurka  po wczorajszym praniu.

 No żeby to jasny gwint! Trzeba wrócić, bo jak?

Wracam, wysiadam, otwieram bramę, zamykam pieski, żeby nie wyskoczyły

 do kogoś na drogę, otwieram drzwi i lecę prosto do suszarki - no jest!

Co było dalej nie muszę pisać, chyba? Ten sam kołowrotek. Straciłam 15 minut,

 a żeby to. Jadę z kawałkiem szmatki w ręku. 

Wysiadam - zakładam i zapach chce mnie zabić. Wali lenorem, że idzie się wykończyć. 

Jeśli wirus mnie nie dopadnie, to ten intensywny zapach ze szmatki już tak.

Przesadziłam chyba,  no kurde nie da się wytrzymać. Zapach płynu mnie oszołomił. 

Właściwie cała gama zapachów "kwietnej łąki" buzuje w moim mózgu.

Ja pierdzielę,  zdjąć muszę, bo się uduszę.

Mam nadzieje, że policja za rogiem nie stoi?

Widziałam już na twarzach ludzi maski z masy plastycznej o postaciach

 pomarszczonej babiny. Warto nabyć.

 Przez dwie godziny można udawać seniora w sklepie i da się trochę pobrykać.

 To jest maska do robienia zakupów na luzaka.

Słyszę taką rozmowę znajomych:

- kochana, nie wiesz czy jak mi się skończyła data ważności dowodu osobistego,

 to co ja muszę?

- musisz mieć nowe zdjęcie!

-a nowe w maseczce, czy bez?

-noooo, nie wiem!.... Ot takie dylematy życiowe.

Wszyscy się zastanawiają, czy ten wirus jest, czy go nie ma? Jak to naprawdę wygląda?

Teorii na ten temat jest wiele. Póki co wygrywa ta, która mówi, że jak wyłączy

się telewizor i długo nie będzie włączony to wtedy wirusa nie ma. 

Bo kto by wiedział, gdyby Holecka, czy Kraśko nie gadali wciąż.

Bombardują  z wszystkich stron, takie chwytliwe wieści z pierwszej ręki. 

Trzeba nosić, żeby się po obcych nie prosić. I nic się nie poradzi.

Z dobrych stron takiej sytuacji jest ta, że przeczytałam, że pewien mężczyzna

 założył maseczkę  i zawsze nosi w komplecie  okulary i te mu zaparowały.

 Miał ochotę na seks, przygarnął kobietę najbliższą sercu (tak mu się zdawało),

 a po fakcie okazało się, że pomylił żonę z sąsiadką.

Napisałam, że " z dobrych rzeczy" ta zamiana, ciekawe czemu?.....

Kiedy następnym razem trafił na żonę i to własną to już wtedy zapytał :

- kochanie, masz dziś ochotę na seks?

- no strasznie mam ochotę, ale co z tego,

 kiedy jeszcze nie można  wychodzić z domu....I dupa!





-

-




środa, 14 października 2020

" Covid biznesmen"

 Gdzie są moje paranoje?

Chodzę po markecie z wózkiem, dopadł mnie kaszel, którego nie blokuje.

Widzę te ukradkowe,  ale bardzo wymowne spojrzenia kupujących.

Zrobię szybki oblot i lecę dalej.

Nie mogę się dodzwonić do przychodni. Muszę uderzyć osobiście, a tam szlaban.

Sprawę mam, a lekarz nie chce mnie przyjąć, bo się obawia, że MOGĘ BYĆ CHORA. 

Chora do przychodni, to absolutnie nie wchodzi w grę.

Zdrowa to jeszcze, chociaż tez pewności nigdy nie ma. 

Ankieta jest do wypełnienia przed szlabanem, kobieta w białym fartuchu  pyta mnie:

- czy miała Pani kontakt z osobą chorą na covid?...

-czy wyjeżdzała Pani do krajów Unii?

-czy są choroby współistniejące......?

-czy jest Pani chora na covid- nie zapytała, ale pomyślała-widziałam to:)

Litości, przecież ja szukam lekarza, a nie grabarza.

-proszę o skierowanie na badania?

- nie, to nie takie proste, czekać trzeba.

- a jak już będzie, to zapisać się trzeba  na badania

- dwa tygodnie trzeba czekać od skierowania.......

Ratuj człowieku, taka Twoja rola. 

E-wizyta, no śmiech. Ja chcę  pokazać to i owo. Chorób tyle, przypadków jeszcze więcej. 

Jakiś dziwny ten covid, w gabinetach lekarskich istnieje, a w prywatnym  gabinecie to już nie. 

To taki covid biznesmen.

Idę zebrać siły sama. 

Wspomogłam się lekami z domowej apteki, jakieś ziółka, trochę świeżego powietrza,

 no i lecznicza naleweczka z pigwy, to może na chwilę  uratuje mnie przed wszelkimi wirusami. 

Mam nadzieje, że się sama uzdrowię i nie trafię do szpitala?

A wiecie o takim czymś......?

Szykują faceta do operacji, pochyla się nad nim anestezjolog i pyta:

-to jak, robimy narkozę płatną, czy na NFZ?

-NO  NA  NFZ.....

- w porządku....

- a, a, a, kotki dwa......


 



sobota, 10 października 2020

"Ale K O S M O S"

Pomyślałam sobie rano, kiedy otworzyłam oczy i uważnie postawiłam
 jako pierwszą prawą nogę, że jestem zbyt zmęczona, żeby iść do roboty.
Za biedna, żeby rzucić robotę. Za stara na sponsora....
Pomyślałam, pomarzyłam i poszłam! 
Dziś dużo zadań, ale piąteczek......inaczej się wtedy idzie.
Świat mnie zadziwia coraz bardziej. Weszłam do zaprzyjaźnionej apteki,
która jest na moim szlaku pt: "droga do samochodu"
Nie będę biegać po mieście, bo nie chce mi się szukać - gdzie jest obniżka, promocja,
 czy dwie rzeczy kupię w cenie jednej. A piąteczek przyszedł nieoczekiwanie i chciałoby
 się być już w domciu. Kolejka ludzi była zamaskowana, więc swobodnie przeszłam
 "po półkach ".  Same cuda:
- na łuszczycę
- na suchość
- na zrogowacenie
- krem zwalczający niedoskonałości
-odmładzające kosmetyki
-ujędrniające środki
- coś, co redukuje pory......zmarchy, cellulit.....
 Krytycznym okiem ob lukałam całe moje ciało, a jest tego trochę i musiałabym
 skoczyć po walizkę  na te zakupy. 
 Potrzebna renowacja ogólna-niestety.
 Nie wezmę przecież wszystkiego?
 Cały mój optymizm, który jeszcze chwilę wcześniej miałam -zniknął.
Jedna półka zapełniona środkami " na wszy i gnidy"
-Proszę Panią , czy ludzie to kupują, że tyle tego?
- oczywiście, duża liczba osób.....
O Matko z ojcem, 14 różnorodnych środków na wszy. 
Przypomniało mi się, że XXI wiek i  latamy w kosmos, a tu łeb swędzi zawszony. 
I mnie  zaczął swędzić jak oszalały. Zadziałała wyobraźnia. 
".....i gnidy'? Jakie gnidy?
No czasem się mówi na kogoś, " ale z Ciebie gnida jest", ale czy ten środek to uratuje człowieka? 
Polać go i już. Ludzki będzie wtedy.?
Gdyby tak było,  to kupiłabym hurtowo kilka sztuk. Znam kilka niewygodnych osób.
Pani magister sama stwierdziła, co mi potrzebne. 
Wyszłam zdemaskowana i jeszcze na dodatek w  masce, która kilka niedoskonałości zakryła.
Myślę o tych wszach i łeb pęka. To możliwe jest?.
I o tych specyfikach różnych na moje niedoskonałości.
Trzeba będzie wrócić do tej apteki. 
A wiecie, że podobno są  trzy etapy życia kobiety:
- MŁODOŚĆ
- WIEK ŚREDNI
- DOBRZE WYGLĄDASZ!







 




sobota, 3 października 2020

" Brylant taki luksusowy kaprys""

 A było ta tak....wystawa u jubilera bogato zastawiona.
 Oko leci w stronę pierścionków.
- proszę Panią, który najdroższy? Chciałabym zobaczyć, czy współgra z moimi oczami?
- brylant błyszczy za 12 tys. jak wściekły.
Uciec stąd z towarem? Pomyślałam przez chwilę.
A póki co poprosiłam o wskazanie, gdzie tu jest  toaleta? Chciałam pośpiesznie zniknąć z pierścionkiem.
Niestety padł rozkaz, żeby zdjąć. Liczyłam na ucieczkę i chwilę przyjemności.
Przez moment poczułam się ....gwiazdą. Zapytałam kobietę, czy ludzie naprawdę to kupują?
-  uwierzy Pani przychodzą mężowie z żonami, chłopaki z dziewczynami, kochankowie,
partnerzy...i rzucają świat do stóp ukochanej.
Myślę sobie, pójdę do domu, powiem mojemu, że też tak chce, a co, ja gorsza?. No przecież nie.
I staż mam i niezły przecież. Wchodzę za próg, widzę humor u mojego jest, zaryzykuję.
-mężu, zależy Ci na moim szczęściu?
-no jasne kochanie!
-pierścionek ładny widziałam w sklepie
- to kup sobie
- ale 12 tys kosztuje, to skąd weźmiemy?
-ogłupiałaś? ogłupiałaś TY ?
Dźwięczy w głowie. Przed chwilą ważne było, żebym była szczęśliwa, a teraz co?
Wyobraziłam też sobie jak zmywam naczynia i próbuje wyskrobać ten tłuszcz po karkówce
i kątem oka zerkam na ten brylant i oczy się śmieją.
Dosłownie za  chwilę patrzę i już go nie ma na swoim miejscu.
Popłynął gdzieś do ścieków w jednej chwili....
- o Matko z ojcem ?!
co ja teraz zrobię, gdzie szukać mam ?
Spociłam się cała i zamarłam .
Mąż krzyczy z salonu:
- coś się stało , tak cicho tam?............
I NAGLE SIĘ OBUDZIŁAM......ale dobrze, o BOŻE JAK DOBRZE!
Zerkłam na swoją bidę na palcu i szczerze się uśmiechnęłam.











"Gdzie leziesz kobito"

 Dopiero był poniedziałek, a już jest sobota, dopiero był marzec świrusowy, a teraz już październik 

jeszcze bardziej ześwirowany. Człowiek jak w amoku jest.  Maseczka w prawej ręce, torebka w lewej, 

parasolka gdzieś pod ramię i sunę przed siebie. Krzyczy jakiś łysy z samochodu:

-  gdzie leziesz kobito.....i( i dalej cenzura....)

Zamyśliłam się na chwilę, bo kilka minut temu  byłam świadkiem kłótni.?

Kobieta nawtykała facetowi, że ten maseczki nie trzyma na nosie i jaki on burak jest.

Wciągnęli w ten spór pół sklepu prawie. A potem wyszli razem. 

Ciekawe co było dalej? Czy się godzili, czy  pogrążyli jeszcze bardziej?

 Biegnę po pasach, a  tu stale w gotowości umysłowej trzeba być.

Mądry facet, wygodnie siedzi za kierownicą i jest królem  świata. Fakt, jak ja jadę autem to tok 

myślenia mam podobny jak on, ale póki co to ja przebiegam przez  pasy. 

Chociaż jestem pilną uczennicą, to wielu spraw nie da się dogonić. Świat tak sunie do przodu,

 że za chwilę  na mrugnięcie, na kliknięcie, na tęczówkę - otworzę drzwi, zapalę światło,

 połknę tabletkę żółtą to będzie jajko, a tabletkę różową to będzie łosoś. Będzie i tak. 

Podobno jest taki  GPS dla seniorów. Powie mi nie tylko jak dotrzeć do celu,

 ale i po co tam przyjechałam . To może być pomocne.Wchodzę do domu,

 pomrugałam, poklaskałam i świat zadziała na mój rozkaz.

Póki co otwieram drzwi, a tu zimno. Trzeba do pieca wrzucić łopatą i gary pozmywać ,

 bo same ani rusz. Nie ma takiego pilota.  Łóżko na pilota i humor po tabletce- to by było.

Wczoraj byłam w kinie. Oniemiałam, jak można coś takiego wymyślić?

Scenariusza chyba tam nie było, poszli na żywioł. Majtki ona jemu ściągała...

O zdradzie też było i o miłości i jakoś dziwnie się to oglądało na sali z nastolatkami.

Trochę ploteczek może?

A wiecie, że "cudzołóstwo jest wtedy, jak zdradzasz w cudzym łóżku....a jak w swoim ....

to ponoć gościnność".

O miłości to można i ze trzy tomy napisać, a to dopiero będzie wprowadzenie do tematu. 

A wiecie że,  jak żona kocha męża bezobjawowo, to często pojawiają

 się kobiety współistniejące.....?

Wiedzieliście o tym?....






poniedziałek, 28 września 2020

"Było miło, ale się spieprzyło"

 "Życie sumą jest przypadków, ze skłonnością do upadków"- skąd autor wiedział?

Pewnie sam nieraz się pośliznął. Jak już na duszy jest tak lekko,

bo wszystko jakoś idzie do przodu i widać światełko w tunelu,

 to nagle ktoś życzliwy wyłączy prąd i znów się spieprzy.

Ile tak naprawdę zależy od nas? Bez względu na to, jak źle jest w danym momencie,

 to tylko moment. Warto mieć rodzinę, na którą można liczyć w trudnych,

 ale i dobrych chwilach życia.

Ostatnio humor bardzo przeciętny , "bo się własnie akurat cos spieprzyło"

 Nastrój poprawił nieznajomy mężczyzna, kiedy idąc deptakiem, patrzyłam jak ludzie handlują 

grzybkami, nie patrząc  na ich twarze,  tylko kto jaką kupkę grzybów uzbierał.

 Nagle słyszę głos mężczyzny:

- zrobić Pani wnuka? 

oglądam się na wszystkie strony, czy na pewno chodzi o mnie? Patrzy wyraźnie na mnie.

-buzia ładna, można by zrobić malucha.

Człowieku, skąd Ty się  wziąłeś? W dobrym momencie, kiedy coś trachło.

A on dalej idzie w temat

- bo gdybym poznał córkę, to kto wie, kto wie jakie dzieci by były?

Człowiek na oko miał ze 70 wiosen, na zięcia w sam raz.

Ludzie to mają poczucie humoru. Na rodzinę można liczyć, tylko  żeby się nie przeliczyć.

Syn zwraca się do ojca:

- tato, mówią że małżeństwo jest loterią. Czy to jest prawda?

- nie synku! Na loterii masz jakieś  szanse.

Na stan szczęśliwości  poza rodziną, szczęśliwymi dziećmi i posiadaniem wnuków 

składają się niestety pieniądze. Przeczytałam ogłoszenie w rubryce praca:

"Zatrudnię  pracownika, który uważa, że pieniądze szczęścia nie dają".

Fajnie byłoby wygrać w totka, wiadomo. 

Podsłuchana rozmowa:

-kochanie, co byś zrobiła gdybym wygrał w lotka?

wzięłabym połowę i się wyprowadziła.

-to masz tu 5 zł i się pakuj. 

I jeszcze w relacji małżeńskiej:

Żona do męża :

-jesteś największym leniem jakiego znam, pakuj się i wynocha!

-Ty mnie spakuj!...

Oby nam się dobrze żyło i się nigdy nie spieprzyło. 

 Umiera się tylko raz, a żyje każdego dnia.











poniedziałek, 21 września 2020

"ŚWIĘTO DOCENIANIA ŻONY"

Nie mogłam przejść obojętnie obok takiego święta jak dziś - Dzień Doceniania Żony!
Kto by pomyślał, że takie święto będziemy święcić?
Panowie, pamiętacie: mąż , przyjaciel, kochanek, powinien być w jednej osobie.
Doceniona trafiłam na masaż czekoladą.
Cud-miód można powiedzieć.
W czymś w rodzaju stringów, jak ze skeczu Grabowskiego o SPA, położyłam się wygodnie
na łóżku i nie mogłam wyjść z zachwytu nad tym, co się ze mną działo.
Gorąca czekolada płynęła i tu i tam.
Nurtowało mnie wiele pytań, jak to jest, że takie słodkie może być życie,
chociaż przez chwilę.
Załączył mi się gadulec, ale miła Pani oznajmiła:
- proszę się wyciszyć!
- proszę  się  skupić na doznaniach!
- niech muzyka i przyjemność Panią otoczy.
No i nie było wyjścia, trzeba było wyciszyć emocje i nie gadać.
Zmęczyłam się tą ciszą, chociaż miło było jak nie wiem co.
Wróciłam do domu piękna.
Każda kobieta powinna wyglądać tak, żeby facetom nawet zegarki stawały....
Jeśli kobieta jest szczęśliwa to jest tez piękna-tak mówią.
Zerkłam w lustro, a tam nadal ta sama waga ciężka....
Miłość natomiast jest wtedy, gdy jesteś  trzeźwy, a ona wciąż jest piękna.
Idę miastem, a tam kobieta niesie torbę z zakupami, a facet obok pogania,
żeby przyspieszyć, bo ciekawy program w tv.
I mam jeszcze zasłyszaną rozmowę, gdzie mąż chwali się kolegom:
-mamy z żoną sposób na szczęśliwe pożycie małżeńskie.
Dwa razy w tygodniu idziemy do przytulnej restauracji.
Trochę wina, dobre jedzenie, później wspaniały seks...
- ale jak to?
- żona chodzi we wtorki, a ja w piątki....
A tu poniedziałek, jak żyć?





wtorek, 15 września 2020

"DZIEŃ DUŻEGO ROZMIARU"

Mój kalendarz jest genialny, pokazuje różne, nawet te nietypowe święta.
Kilka dni temu(  nie uwierzycie ) był "dzień dużego rozmiaru". Co by to nie oznaczało
warto dzień święty święcić. Oczywiście jeśli ktoś ma powód do świętowania.
Czasem to jest zaszczyt, a czasem niekoniecznie. Ja tam nie wnikam.
Ja niestety mam swój powód i liczę, że jest nas więcej?.
Zatem w nawiązaniu do tego święta zrobiłam zakupy: listek sałaty,  marchewki,
pęczek rzodkiewki i inne - oj będzie bal.
Rozłożyłam z majestatem na blacie kuchni moje dzisiejsze sprawunki.
Ja pierdzielę, zjem, popiję i trzeba będzie odpocząć po jedzeniu.
I przyszła refleksja, że ciężko mi będzie schudnąć, nie po rzodkiewce, nie!.
Karkóweczka i kiełbaski z grilla zrobiły swoje.
Ostatnio moja koleżanka opowiadała mi rozmowę z mężem
- kochanie, coś nie mogę zgubić wagi po tej ciąży!
- rybko! nasz syn ma już 25 lat....
Ja poszłam krok dalej, nawet kupiłam sobie koszulkę z napisem
"Jestem gruba, bo mnie stać". Sprawa jest poważna, a zmagających się
 z wielkością jest więcej. A tak naprawdę to chodzi o to, że mam świadomość,
 że moja osobowość jest w stanie udżwignąć wagę (tak mi się wydawało).
 Spodobał mi się ten tekst, choć nie wyszedł on z moich ust.
Maseczki nieco utrudniają przekaz posiłku do jamy gębowej, ale po ściągnięciu  jej z uszu
zaraz nadrabia się zaległości żywnościowe z całego dnia.
Jak już nie jeść tyle, to chociaż może pić ?
Kolega pyta drugiego
-poszedłeś do lekarza, aby pozbyć się chęci picia...?
- no tak...
-ale Ty przecież nadal pijesz!
- tak, ale już  niechętnie...
Apetyt przychodzi w miarę jedzenia!
A wiecie jak jest maseczka po czesku?
To jest "ryjowa przeszkoda"- takie to wymowne jest.
Kto świętuje z Was?......












środa, 9 września 2020

" NOWA KOLEŻANKA""

Kieruje się w stronę pasów, żeby przejść na drugą stronę ulicy.
Wszyscy się spieszą. To jest możliwe?
Każdy kierowca, w każdym samochodzie?
Czekam spokojnie, bo przecież ja się nigdzie nie spieszę - do pracy idę.
Wstrzeliłam się w lukę, obok mnie tak samo zirytowana inna kobieta
- widziała Pani, jak się  mu spieszyło, mało nas nie rozjechał!
- i gdzie to się spieszy, na cmentarz, czy do szpitala?
- jak Pani myśli? A jak samochód mnie rozjedzie to lekarz nie przyjmie, mowy nie ma.
Kobieta idzie dalej ze mną, nie jestem pewna, czy dla potrzeby wygadania się,
czy sprawę miała idąc w tym samym kierunku?
I gada cały czas, buzia jej się nie zamyka. Lekarz w przychodni nie przyjmie pacjenta,
bo jest zagrożenie wirusem, ale w domu prywatnie to już zupełnie co innego,
no i trzeba się przygotować na zapłatę.
Czy to jest normalne, Pani? A zresztą wszystkie chłopy są takie same, Pani!
Wysłuchałam jeszcze parę rzeczy i okazało się, że odprowadziła mnie pod samą pracę.
Pewnie słuchacze jej się pokończyli?
To fakt, że konfliktów przybywa, ludzie coraz bardziej rozdrażnieni.
Wirus swoje zrobił.
Żona do męża:
- rozsypałeś sól, będzie kłótnia.
-może się obejdzie bez?
-nic z tego, już się nastawiłam!
Czy to wina czasów trudnych, czy ludzi nieszczęśliwych, że każdy skupia się tylko na sobie.
Żona pyta męża:
- kochanie, jak Ci smakowało
mąż na to:
-dlaczego Ty zawsze dążysz do awantury?
Osobiście mimo ogólnego rozdrażnienia życiem staram się nie nakręcać bez powodu.
Żyje się tylko raz, ale jak ten jeden raz zrobię  to dobrze, to powinno to  wystarczyć.













wtorek, 1 września 2020

" CUDOWNE UZDROWIENIE"

Bez telefonu jak bez ręki, cały świat można było tam wcześniej znaleźć, a teraz jeszcze doszła nowa funkcjonalność pod nazwą roboczą  " uzdrowienie przez fale"- to moja nazwa:)
Wcześniej praktykował to jeden z naczelnych mieszkańców Torunia, że za pomocą fal 
radiowych różne cuda się działy. Swojego czasu był tez wychwalany niejaki  Kaszpirowski,
że przez ekran telewizora liczył i leczył "adin, dwa....". I było się śmiać?
Tele porady są w rozkwicie.
Krąży w mediach informacja, która wprawiła mnie w osłupienie, bardzo prawdziwa zresztą
o tym, że lekarz w przychodni nie może przyjmować, "nie bo nie" - ale gdyby go przenieść  do Biedronki to mógłby tam przy kasach stanąć i zarządzić. Wyobraziłam to sobie jak stateczny  Pan w białym fartuchu  przykłada stetoskop do piersi pacjentki i słucha i słucha,
a tu przez megafon Biedra ogłasza " dwie piersi w cenie jednej..."
No dobra, tak nie będzie, żeby z gołym cycem latać, czy po przychodni, czy po sklepie- chyba że ktoś lubi. Cycki są chętnie wrzucane na instagrama, a trudniej do mammografu.
Mam ten luksus, że mogę  zamówić lekarza na telefon i naopowiadać mu różne stworzone i niestworzone rzeczy o moim nieszczęściu.
Mogę też użyć wyobraźni  jak mnie strasznie boli, albo jak bardzo ściska w dołku. 
Kto to sprawdzi? Kto się  nad tym pochyli, jak  odległość  trzeba zachować nawet na linii.
Znajoma  krostę miała, zadzwoniła o poradę, oddzwonili do niej tłumaczyła jaka lawina 
leje jej się z policzka i pół torebki leków dostała. Na zwolnienie się szykowała, bo została zakwalifikowana według opowieści - przypadek ciężki. Ginekolog ma prościej, zajrzy w ekran komputera ...i już wie, co w trawie, a raczej jamie piszczy. Wystarczy dobrze się ustawić  po drugiej stronie, bez rajstop i kiecy. Zaglądać nie trzeba nigdzie, ani do ucha, ani do gardła, wystarczy ładny lub nieładny opis i już mamy diagnozę. Alkohol czuć w powietrzu, to tu, to tam. Ręce mają więcej kontaktu z alkoholem niż sama  wątroba. Do przychodni mogą wejść Ci bez gorączki, bo to jest sprawdzane. A ten z gorączką to dokąd może dojść? Do łóżka tylko. Własnego i jeszcze sam. 
Ja jednak jestem samowystarczalna. Nie chce mi się czekać przy telefonie z powodu byle jakiego kaszlu. Siedzę sobie na kanapie i sączę sobie drinka, jeden za drugim. Dobrze mi. 
Teraz jak ja kaszlę to już lekarza nie chcę, nikogo nie zarażam, ja sama leczę - znaczy dezynfekuję!










sobota, 29 sierpnia 2020

"O mały figiel..."

O mały figiel przez wirusa prawie bym zapomniała o ratowaniu pozostałego, zrujnowanego z uwagi na wiek i inne takie - zdrowia. Każdy się skupił na maseczce i kaszlu, a tu przecież bywa, że i w boku zaboli  i ból ucha dokuczy, bo jedno przygłuche ( a mówili w reklamie, że patyczek jest kiepski).
Boli też coś jakby na sercu i boli dusza czasem. Wirus uśpił inne partie mojego ciała tylko na chwilę. Nie, żle mówię bo przecież czuję, że mi coś dolega, ale tak bardzo skupiłam się na tym, czy mam dziwny kaszel, podejrzaną temperaturę i jakiś problem ze smakiem nie tak. No fakt, nie czułam smaku po daniu, z tej wykwintnej restauracji, gdzie dali tyle kurkumy, chili i innych, że oczy miałam dwa razy takie i czułam tylko ogień. Ale do sedna.
Dla ratowania zdrowia postanowiłam zajrzeć do ulubionej apteki.
Amol dobry na wszystko. Potrzeć, wypić, powąchać i już jest lepiej.
Całkiem niechcący poprosiłam RAMOL.
Stary ramol mi się wysmyknęło  z ust....
Człowiek taki zaganiany i rozkojarzony.
Moja znajoma wykupiła na swoje przypadłości czopek, zagadała się, zamyśliła i pech
popiła dużo ilością wody. Na sprawy kobiece miał być .
No fakt, mała tabletka, kto by się zorientował. Potem biegiem do apteki po radę:
- ratunku, pomocy, połknęłam czopek, będę żyła?
- będzie Pani tylko dziś spędzi Pani dzień w toalecie.
Nie sprawdziło się, siedzenie nie było konieczne, a ból minął.
A moja wizyta w aptece zmusiła mnie do przemyśleń.
Zerkałam w gabloty z przerażeniem, bo teksty na opakowaniach leków dawały do myślenia
" na rozstępy, na zniszczone włosy, na głuchość...., na suchość...., na potliwość.....
na starzejącą się skórę......Rozbolała mnie w jednej chwili głowa. Co mam kupić?
Dobrze, że receptę miałam. Czytam ulotkę do leku, który wykupiłam własnie:
"działania niepożądane....zmaleje hormon szczęścia, po dawkowaniu leku
 spadnie zainteresowanie płcią przeciwną....." Zmartwiłam się,
 w jakim kierunku to zainteresowanie pójdzie? Czy zaczną mnie interesować kobiety?
Robię szybki test:
- Ewa, czy mogę Cię złapać za cyc, tylko  w celach naukowych?
Nie zdążyła odpowiedzieć....Ufff, ulga, nic mnie ruszyło! Kobiety poza moim zasięgiem.
Czy leki  na pewno mają cel ratowanie zdrowia?








czwartek, 27 sierpnia 2020

"Z pyska galanta, a we łbie nasrane'

Idę ulicą, młodzież bez maseczek siedzi sobie przed klatką schodową i komentuje przechodzących.
Zazwyczaj są to młode dziewczyny.
Słyszę tekst "z pyska galanta, a we łbie nasrane"...
Widzę  piękną dziewczynę,  prawie modelkę i  taka cenzura.
Nie chcę narzekać na dzisiejszą  młodzież, młodzież jak młodzież, ale szczera jest.
Ja idę dalej, trochę z lękiem, ale mojego rocznika nie ruszają.
No chyba, że w momencie kiedy zniknęłam za zakrętem?
To jest jeden z niewielu momentów, kiedy mój wiek jest atutem.
Obiektywnie powiem, że dziewczyna z długimi nogami nie była za bystra i bluźniła jak szewc.
A takie i inne kobiety zapewne marzą o mądrym, uczciwym i przystojnym mężczyźnie.
Te zamężne również.  I powstają różne związki i rozwiązki.
Żona pyta męża:
- kto Ci doradził żeby się ze mną ożenić?
- nie pamiętam już ...mam wielu wrogów.
Lubię te relacje damsko -męskie, są tak nieprzewidywalne.
Znałam zgrane małżeństwo z dwójką dzieci. Wyjechali za granicę, do pracy.
Wrócili już osobno. Niby zdrada? Kto, kogo i dlaczego- nie wiem?
Minął czas jakiś,  widzę mężczyznę z tego związku, z innym mężczyzną z innego związku i są parą.
Tolerancyjna jestem, ale jednak zaskoczona......
Każdy swoje grzechy ma, bo pokus dużo.
Znajoma wyznała księdzu takie grzechy, że ten aż poprosił ją o numer telefonu.
No cóż, z urodą  lub jej brakiem nie wygrasz.
Każda z nas chciałaby być miss, ale bywa różnie.
No i oczywiście, nie każda z nas może być szczupła, któraś musi być piękna.
Dziecko mówi do babci:
-chcę być piękna jak tatuś!
- dlaczego nie jak mama?
- mama tyle robi by być piękna, a tatuś tylko umył się i już piękny!
"Przemija uroda, jak nagła pogoda..." A dla Was jest ważna?












sobota, 22 sierpnia 2020

"Izaura i inne takie"

Widzę jak znajoma pędzi przez całe miasto do domu, żeby zdążyć na swój ulubiony film
- kochana złociutka, oglądasz?...krzyczy!
- ale co mam oglądać?
- no ten figo fago poderwał tę ładną mężatkę w "Bananarama"
- wiesz, jak ten Leonsio uparł się  na nią, bo ona kasę ma i on chce ją sprytnie przechwycić
- no oglądaj, oglądaj- dzisiaj pewnie się oświadczy?
 Pędzi kobita na zbicie nóg. Już nie da się uratować.
Koleżanka mówi, zajrzyj do mnie, to pogadamy w spokoju, bo mieszkam z teściowa ,
ale ona ma  nasiadówkę telewizyjną.
Ok, przyszłam dokładnie w porze odstrzału telenoweli.
Zaproszona wchodzę do domu koleżanki, a tam teściowa prawie mnie nie widzi,
skupiona na sobie. Patrzę  na nią i nie wierzę- teściowa zerka  w lustro, szminka na ustach,
włosy przyczesane i siada przed telewizorem, całkiem tak jakby Elif ją widział przez szybkę telewizora. Pokazuje mi palec na ustach, żebym nie gadała, bo dzieje się
 i "nie będzie wiedziała co i jak" Zaczęło się, odcinek 2800, słownie dwa tysiące
 osiemset parę i śledzi z zapartym tchem.No wierzyć się nie chce, że odcinek za odcinkiem jest prześledzony,  rzucane jest wtedy wszystko. Kobieta pewnie poprawia sobie nastrój,
jak widzi że inni maja gorzej. Ona samotna jest, a tamtą chłop zdradził i poszedł do kuzynki
z dzieckiem....Ja Cię pierdzielę, ile to trzeba było się napatrzeć, żeby dojść do sedna
a to dopiero połowa  odcinków.
Nie pogadałyśmy jednak, bo komentowała, podkrzykiwała:
- nie mów jej Elif, nie mów....
Ja znam współczesne sposoby poprawy nastroju:
- słowa "kocham Cię"
- słowa"promocja 50%"
- słowa"czy nalać Ci wina?"
Ale dobrze, nie będę jej psuć tych chwil szczęścia.
Zawsze fascynowała  mnie oglądalność programów:"Dlaczego nie" , "Czemu ja",
"Po co tak","Czemu to zrobiłeś", czy jakoś tak ......wszystko niby na faktach.
Fakt faktem, że kiedy już raz zerkniesz  to nie da się odzerknąć.
Wciąga, jakby ktoś rękę wyciągnął i do środka zaprosił.
I papierosa chciałoby się wyjąć i pomyśleć.
Trafiłam ostatnio na taki tekst:
"Jeśli ktoś proszę Pana nie pije, pali i nie przeklina, to znaczy, że niezbyt uważnie
śledzi sytuację w kraju, proszę Pana"
Ja śledzę sytuacje , mnie wciąga polityka, bo to też taka  telenowela,
tylko aktorzy bywają różni.
A Wy, co oglądacie z przyspieszonym biciem serca ?








piątek, 14 sierpnia 2020

Mądrość nie zawsze przychodzi z wiekiem"

Upał niemiłosierny.
U nas albo pada, albo wieje, albo susza, albo dachy zrywa. A teraz od kilku dni gorączka
trwa. Na czas upałów przydałby się  ktoś o chłodnym spojrzeniu.
Wróg jakiś ? Albo nie, wystarczy że bez maseczki do sklepu wejdę i czuję wtedy  to  chłodne spojrzenie. Sytuacja taka jest:
Pani w mięsnym  bez maseczki sprzedaje  i patrzy zza szybki na mnie, krzywym okiem patrzy,
że nie mam maseczki. Odpowiadam jej, że przecież mam  ( w torbie co prawda, ale jest),
więc  ja do niej z tekstem:
 -Pani też nie ma maseczki
- ona do mnie, że szybkę ma przecież
-odpowiadam, że ja tez mam tą samą szybkę
-a Pani do mnie z tekstem, że szyba jest jej.
 Jak to jej, kiedy wspólnie na nią chuchamy z obu stron...
Czegoś tu nie rozumiem. Ale nie o tym dziś.
Mądrość nie zawsze przychodzi z wiekiem, czasami wiek przychodzi sam.
Tak jest niestety w moim przypadku.
Niby już wiem całkiem sporo o życiu, co robić  i jak robić, żeby było dobrze, a jednak
na tych samych błędach nic się  nie nauczyłam.
Macie podobnie? Ciekawa jestem?
Przyszedł wiek sędziwy. Mam lat 18 i od groma miesięcy.
Kiedy moja babcia była w takim wieku wydawała się  bardzo dojrzała, kiedy moja mama osiągnęła taki wiek pomyślałam, że już z górki. A kiedy ja dobiłam swojej "siątki" myślę ,
że jeszcze tyle przede mną. Ale już czas  wyciągać wnioski.
Dobrze, że różnica wieku między mną, a mężem jest nieduża, bo dajmy na to mój znajomy ma młodą kobietę przy boku i co wtedy? Co taka kobieta może wiedzieć o ratowaniu życia, kiedy jej ukochany dajmy na to będzie miał zawał?
Małymi krokami, a jednak coraz bliżej.
Wpadł mi w ręce tekst dotyczący upływającego  czasu
kochanie, czy masz jakieś fantazje erotyczne?
-no mam, mam!
- a powiesz mi jakie?
- uprawiam miłość pod palmami, na egzotycznej wyspie, podczas tropikalnej nocy.
 Morze sobie szumi, pachną nieznane rośliny. Od wina kręci się w głowie....
- a ja gdzie jestem, na górze, czy na dole?
- Ty? Ty zostałaś w domu......
Pomysłów i marzeń przez te naście lat było ogromnie dużo.
No i najważniejsze zdanie- klucz całego naszego żywota:
"w życiu musi być dobrze i niedobrze.
Bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze."
Tak naprawdę, to nie wiedziałabym ile mam lat, bo dusza zdaje się być młoda,
kto by to wiedział, że  czas leci, gdyby nie lustro i gdyby nie dzieci.







wtorek, 4 sierpnia 2020

"PODĄŻAĆ ZA MODĄ"

Potrzebne mi były spodnie. Jakieś jeansy najlepiej. Z poradą Pani sprzedającej i własnym nierozsądkiem kobiety w wieku średnim kupiłam podarte jeansy. Modelowo, dwie dziury na jednej nodze i jedna wielka wyszarpana na drugiej. Moda taka. Jeszcze niedawno krytykowałam córkę, za fakt, że w podartych nie wypada.  A teraz ja na tyłku takie właśnie mam. Elegancko przesilone i naddarte jeansy.
Brzydko za oknem , siąpi deszczyk. Trzeba ruszyć tyłek i dalej  w drogę. Dobrze,
że samochodem " na głowę nie kapie".Wyjeżdżam z mojej polnej drogi i sunę przed siebie.
Idzie sobie dziadziuś w deszczu i ciągnie za sobą wózek na zakupy,
jakieś 3 km do przystanku będzie. Co mi szkodzi zapytać
- dokąd Pan tam zmierza?
- do miasta jadę, do lekarza chcę jechać!
- proszę wsiadać, pojedziemy razem.
Sympatyczny starszy Pan uśmiechał się do mnie na siedzeniu pasażera.
Z daleka było widać, że wystrojony w garnitur i ta wizyta u lekarza jest dla niego ważna.
Z eleganckim Panem jadę  do miasta, miły jest i  dobrze się  rozmawia, więc podwiozę pod samiuśką przychodnię. Rozmowa rozkręca się, ale widzę, że pasażer przygląda mi się badawczo.
Zerka raz i drugi na moje dziurawe spodnie.
Pan chwali się, że ma 83 lata i lubi ład i porządek.
- a Pani gdzie pracuje?
- a ja...ja pracuje w urzędzie.
Coraz bardziej zawiesza wzrok na moich dziurach w spodniach
- w urzędzie Pani mówi, o mój Boże, w urzędzie i taaaak Pani idzie?
- a no moda taka, Panie!
- a pies ją srał i tą modę......
Trzeba to przemyśleć i  wrócić do klasyki.
Żakiet to żakiet i spodnie w kant. I obcasy koniecznie.
"Boże daj mi wszystko, żebym mógł cieszyć się  życiem.
- Dałem Ci życie, żebyś mógł cieszyć się wszystkim...."
I zdrowiem i modą i urodą....


.







czwartek, 30 lipca 2020

"CYRK PODWÓRKOWY""

O szczególnej ostrożności słyszę to tu, to tam.
Wirus gdzieś szaleje, ale staramy się, żeby nie spędzał nam snu z powiek.
Jadę samochodem do miejsca mojego codziennego postoju, a tuż obok właśnie
wyrósł w oka mgnieniu cyrk. Taki z prawdziwego zdarzenia, wiele miejsc siedzących
jeden przy drugim niemal. Ale fajnie. Wirus raczej nie powinien się  dostać do środka.
Tam są ludzie i zwierzęta otoczone kopułą bezpieczeństwa. Widzę zbliżający się tłum.
Fakt, że cyrk uczciwy, bo w nazwie "Korona"....., więc nic tu nie zaskoczy.
Co innego przychodnia. Tu na bezpieczeństwo nie można liczyć.
Założyć maseczkę, czy nie? Niby na świeżym powietrzu czekam - to nie trzeba na powietrzu,
ale to już  przedprzychodnia jest, więc pewnie tak- nosek zakryć trzeba? HM?
Ot dylemat jest. Idę  na badania tzw.okresowe, a tutaj ku mojemu zdziwieniu tzw.szlaban.
W drzwiach przychodni pojawia się  co kilka minut kobieta, która odpowiada na pytania
oczekującego w napięciu tłumu:
- kiedy moja kolej, Pani sprawdzi mi ?
- do ginekologa chciałam, boli mnie jajnik, kiedy mnie przyjmie?
- ucho mnie boli, laryngolog już dojechał?
- Pani zerknie na wyniki badań( i ta czyta głośno- cholesterol w stanie krytycznym jest....400)
Odpowiada Pani od ruchu, tzw. główna ruchowa  tego miejsca
- Pani powie pesel to zapiszę Panią
- jeszcze raz, jaki, cooooo? nie słyszę!
- pesel chciałam......i numer telefonu.....
Życie uliczne nabiera rumieńców. Ja pierdzielę, w pół godziny wiem , kto ile ma lat, kto jest samotny, kto ma trochę kasy, a z kim nie warto wchodzić w relacje, bo kupa chorób wisi w powietrzu. I ta głucha od chorego ucha dyktuje na pół ulicy w świetle ustawy o RODO i wielu innych
ustaw swoje dane wrażliwe, a każdy ucho zdrowe nadstawia i już wie, co można z takim peselem zrobić. Ja stoję  i czekam niecierpliwie. Boje się zapytać, bo wtedy i "ruchowa" zaczęłaby mnie wypytywać na ulicy. Mój pesel nie jest powodem do ulicznego obnoszenia się  nim.
Co chwila dochodzi ktoś zdezorientowany i nas zagubionych jest tu już przynajmniej 30 tu.
Mianowałam siebie przewodniczącą  tej przychodniowej kolejki.
Nawiązuje liczne relacje. Poznałam kobietę, która stała o kulach, stała  i czekała.
Zaczęłyśmy rozmowę, polonistka emerytowana.
Co chwila mnie poprawiała, kiedy ja krzyczałam do każdego przybywajacego kolejkowicza:
-stoimy na dworzu, ten Pan w zielonym jest ostatni
-Pani nauczycielka mnie poprawiała
- nie mówi się na dworzu, tylko na dworze
- acha, myślałam, że słowo " na dworze" używa się w połączeniu
na dworze cesarskim, na dworze zamkowym, a kawałek chodnika przed przychodnią ,
to trzeba mówić odważnie "na dworzu stoję i nikt mnie nie ruszy-kuźwa"
I słucham dalej:
- kochana moja, męża nie mam, syn umarł, sama jedna zostałam, mieszkanie mam duże
i wiek mam konkretny, pora umrzeć będzie i co z tym mieszkaniem zrobić? Ożywiłam się.
Zastanawiałam się, czy na taki tekst ta kobieta od chorego ucha nie ozdrowiała. Mieszkanie do przejęcia było przecież w zasięgu słuchu......
Rozmowa się rozkręcała. Nie mogłam już zapanować nad nowymi pacjentami, bo moim zadaniem było skupić się na uczciwym słuchaniu.
Do naszej grupki dochodzili nowi ludzie i rozmawiali. Po 40 minutach znałam już 70% osób w kolejce. Miałam dość danych, żeby się  z nimi zaprzyjaźnić, wejść do rodziny, czy przejąć spadek.
Kiedy już wybiła moja kolei żal było się rozstać.
Na końcu doszedł przystojny mężczyzna i jak z rozmowy wynikało, był samotny.
No, niejedna mogłaby pomyśleć o nim jak o potencjalnym kandydacie na męża lub kochanka.
Wiadomym jest, że kościół katolicki informuje, że zdrady małżeńskie powyżej 60 roku życia traktowane są nie w kategorii grzechu, a bardziej cudu. Gdyby tak pocudować?......
cdn.








sobota, 25 lipca 2020

"1000 + na drugiego męża...."

Chodzą plotki, że  do rządu trafił słuszny  projekt  1000 + na drugiego i kolejnego męża.
Warto pomyśleć o zmianach, bo niosą ze sobą konkretną wartość.
Dzieci urosły, więc 500+ się nie należy. Na wyprawki też nie.
Do emerytury trochę  brakuje, więc 13, czy 15 tki też się nie uda dostać.
Jestem w tzw. wieku przejściowym.
Co tu zrobić, żeby jednak było mi dane?
Liczyłam na 1000+ na wakacje, bo tak mi przeleciało gdzieś w TV, ale też
przeleciało z wiatrem. Nie dla mnie te luksusy.
I w tej sytuacji zapytam - jak żyć?
Gdy wszystko idzie bokiem i gdy dostajesz porządnego kopa od losu -wyjścia są dwa:
można usiąść i się  użalać nad sobą, a można też ruszyć do przodu wykorzystując siłę  rozpędu. Ale dobrze byłoby też przyoszczędzić, to co już udało nam się  uzbierać.
Chodzą  słuchy w pewnych kręgach, że przysługuje" 50% zniżki na drugi ślub kościelny"
Świat stanął na głowie, nawet uczonym radzieckim to się nie śniło.
Unieważnienie ślubu ojcu trójki dzieci, po 20 latach małżeństwa z nową żoną,
też po rozwodzie nastąpiło w jednym z większych sanktuariów w Polsce
i jeszcze w ramach zniżki. To jest jakiś cyrk? Czy to jest kościół? A zasady jakieś?
A ja wszystko zgodnie z prawem, wiekiem, uczciwością podatkową  i nic się nie należy.
"Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca, opłaca się być nieuczciwym,
 ale nie warto". Majątkiem są dzieci same w sobie, ale kiedy były małe
 to trzeba było radzić sobie w ramach dochodów własnej, pracującej rodziny, bez 500+.
Było wówczas tzw. rodzinne, ale zazwyczaj nasz wspólny dochód z mężem
przekraczałam o 6 zł i się  nie należało 500+
Na kota pewnie tez będzie ?! A ja? A my? A oni?
Czytam ogłoszenie:
"samotna matka z 5 tką  dzieci pozna miłego Pana.....
Takie ogłoszenia cieszą  się  dużym powodzeniem.
Odzew jest nawet większy, niż w przypadku  samotnego rolnika z hektarami.
A i rząd prosi, żeby samotne matki wreszcie się ustatkowały, bo potem będzie sześćset, siedemset i wyżej. Uznano, że  samotna matka przy piątce  dzieci nie jest już samotna.
A mężowie tego słuchają i apetytu na dzieci nabierają .
Mówię  mojemu chłopu, żeby dał mi spokój bo wiekowa jestem i nie musimy jak inni
a on "że pińcet złotych piechotą  nie chodzi"i bierze mnie w obroty.
Ostatni dzwonek dla mnie..., a jak odwołają  i będą  płacić " za nieposiadanie"?
1000+na drugiego męża  tez nie warto.
Kobiety! Zrozumcie!
Faceta nie da się zmienić. Jeśli myślicie, ze inny będzie mniej wymagał ,
a może więcej dawał niż obecny, to nie...faceta nie zmienisz, chyba że na innego:)
Dopłacić 1000 ukochanemu i niech zostanie!
Kiedyś to czasy  były inne, ale miały swój urok
nie było internetu, ale był internat
nie było czatu- ale stało się na czatach,żeby zobaczyć ukochanego
nie było gadu-gadu, ale chłop z kobitą wychodzili sobie na gadulca
nie było komórek, ale była ta jedna komórka koło domu i tam się dużo działo!
Mały apel na koniec :
Dziewczyny wychodźcie za mąż raz i w młodym wieku, żebyście później były szczęśliwymi rozwódkami i mogły korzystać z życia, a pieniądz-rzecz nabyta.















czwartek, 23 lipca 2020

" T E L E P O R A D Y""

Tu boli i tam boli, ale trzeba spiąć  pośladki i wytrzymać.
- może przejdzie?!
- samo weszło, to i samo wyjdzie!
No chyba, że nie da rady wytrzymać  to trzeba pilnie dzwonić do przychodni.
Telewizja podpowiada różne rozwiązania, typu witaminy dobre na wszystko, a rutinoscorbin to już naprawdę życie ratuje. Ale jeśli jednak nie przejdzie?
Co mnie fascynuje w dzisiejszych czasach?
W maseczce już można do kościoła, na dyskotekę  można, do marketu też,
ale  ratować swoje zrujnowane zdrowie w przychodni  to już nie.
Nie można osobiście uderzyć z rana do swojego lekarza rodzinnego, bo kontakt osobisty jest niemożliwy, ale oferuje nam tylko tele porady. Służba zdrowia proponuje wprawdzie rozmowy bez maseczki, ale to nie to samo, co kontakt na żywo. Sprawa jest poważna, bo jedno ucho nie odbiera bodźców żadnych, a drugie bardzo słabo. Dzwonię  zatem, połowy nie słyszę,
no bo akurat coś z uchem jest.
- trzeba czekać! Skontaktujemy się  z Panią, proszę czekać!.
Mam dyżur w domu, nie ruszam się nigdzie, bo między 10  a 13 będzie telefon.
Czekam, telefon w ręku, podglądam na ekran co chwila.
Siku robię pośpiesznie, z telefonem w dłoni. Mimo tego, że sobota myślę sobie,
że teraz jestem na etapie oczekiwania, więc nic innego się nie liczy,
bo ja właśnie akurat czekam i jestem całą  sobą gotowa na poradę.
Wreszcie telefon, lekarz zaczyna rozmowę:
- proszę  powtarzać za mną - i szepcze półgłosem
- czterdzieści cztery- mówi!
- dwadzieścia dwa - pomyliłam się w odpowiedzi, z tego zdenerwowania (bo myslałam ,ze pyta ile dni nie słyszę - wiec wyszło mi 22)
- no tak - notuje lekarz- 50% utraty słuchu
Innym razem nie oddzwania, tylko przychodzi sms od lekarza
- jeśli sprawa jest pilna wyślij smsa o treści - "proszę o pilny kontakt".
O kużwa....a jak nie pilna, skoro głucha jestem i czekam w tej głuchości na telefon.
Jak zyć? Lekarze powinni się przekwalifikować na wróżbitów, a numer do nich
powinien się zaczynać na 0700.
Przychodnie zamknięte na cztery spusty, a tele porada ma uzdrawiać.
Skarży się znajomy lekarzowi:
- Panie doktorze, nie mogę zasnąć, przewracam się z boku na bok i nic!
a lekarz na to:
- też bym nie zasnął jakbym się tak wiercił
Zastanawiam się, jak wyglądają inne tele?
Badanie ginekologiczne wydaje się  proste, otwierasz komputer, nachylasz się  pod
właściwym kątem, a z drugiej strony ON-TELELEKARZ- zajrzy tu i zajrzy tam
i powiększy obraz w komputerze i wypatrzy, co wypatrzyć trzeba.
OT TECHNIKA!
Podsłuchałam rozmowę  lekarzy:
-wiesz, miałem dziwny przypadek, pacjent powinien już  dawno zejść ,
 a on zdrowieje z dnia na dzień
- tak...czasem bywa, że medycyna jest bezradna.
Abyśmy zdrowi byli!!!









sobota, 18 lipca 2020

"MIEĆ WSZYSTKO W DUPIE""

Leżeć beztrosko na hamaku i mieć wszystko w dupie!
Sączyć słomką drinka "krwawą merry", albo inną fantazję. Czerpać promienie słońca,
grzać swoje ciało i myśli, ech...., na chwilę tylko przymknęłam oczy, a  tu myśli wirują.
O tańczących ciemnoskórych, w kusych ubraniach nie wspomnę.
Która z nas  by tak nie chciała?  Przez dzień cały, albo tydzień. Miesiąc to już za długo by było. Trzeba zejść na ziemię. Malediwy fajne są, ale przecież gdyby tak wciąż dobrze było to
znudziłoby to. Pewnie bym zatęskniła  za wsią spokojną, wsią cichą,
z polem rzepaku, czy maków w tle. No dobra, otworzyłam oczy i uszy, a tu słyszę :
- co dziś na obiad?
- no karkówkę przecież zrobiłam, nie smakuje Ci?
- żuję i żuję i jakoś nie ma smaku
-- a maskę zdjąłeś do jedzenia?
Maska mi przypomniała, że Malediwy na razie na bok, a teraz trzeba w polskiej
rzeczywistości przetrwać to nieupalne lato.
Tworzę namiastkę mojej wolności,  celebruję  moją ulubioną kawę z mleczkiem,
w ulubionej filiżance w bratki, ręcznie  malowanej (ale nie przeze mnie)
Biorę kieliszek wina w rękę i odpływam myślami.
Niech świat pędzi do zagłady - beze mnie.
Bo w życiu nie chodzi o to, żeby mieć milion na koncie, ale żeby mieć milion takich chwil,
które wywołują u nas bicie serca, z zachwytu nad życiem.
Jeśli miłość-to tylko prawdziwa.
Jeśli przyjaźń- to tylko szczera.
Jeśli obecność -to tylko niewymuszona.
Jeśli być kimś- to tylko sobą.
A dni bywają różne i te smutne również i pełne beznadziei także.
Ale każdy dzień daje nową szansę. Dzień, w którym wszystko może się zmienić
zaczyna się każdego poranka.
Trzeba żyć  pełną piersią. A swoją drogą to boję się, że mąż po mojej śmierci sprzeda
moje ciuchy, buty i torebki, za cenę, za którą mówiłam mu, że je kupiłam...
Nie ma większej wolności niż wolność bycia sobą!
Całe życie słyszę, że dobrze się zapowiadam, że dobrze rokuję, że jestem cudem do odkrycia...
a ja swój wiek mam. I kiedy odkryją, pytam? Wieko trumny raczej....
Jestem w wieku, kiedy mój umysł myśli, że ma 25 lat, moje poczucie humoru sugeruje, że jestem nastolatką, a moje ciało zastanawia się, czy da radę zwlec się z łóżka.
Jeśli nauczymy się śmiać z samych siebie, to nigdy nie zabraknie nam rozrywki.

Dobre i złe chwile są częścią życia, ale uśmiech w obu tych sytuacjach jest sztuką życia,
której postanowiłam się  nauczyć.
Staram się też trzymać lekką nadwagę. Byłoby nie fair wobec innych kobiet, gdybym prócz swojej urody i inteligencji była jeszcze szczupła.
Czyż nie?
















czwartek, 16 lipca 2020

"NIE BĄDŹ DURNY- IDŹ DO URNY".

"Nie bądź durny, idź do urny"- takie niepisane hasło przyświecało nam w ostatnim czasie.
Na płocie sąsiada znajomej  wisiał plakat jednego z kandydatów, a na płocie obok
plakat drugiego kandydata. Już dobrze nie będzie w relacjach sąsiedzkich. Przechodzą obok siebie bez słowa. Plakaty ściągną, ale pamięć zostanie kto za kim obstawał,
zostanie to w głowie. Nasze matki wychowały nas bez 500+, bez 300+
pracując przy tym i medalu nie dostały.
Dlatego warto przytoczyć 5 ciekawych zasad, które przydadzą  się w życiu:
-wybacz wrogowi jego poglądy, ale zapamiętaj typa
-pomagaj potrzebującym, bez względu na przekonania polityczne, a on na pewno wspomni Twoje imię, gdy znów będzie potrzebował pomocy
- pieniądze szczęścia nie dają, ale wygodniej płakać w mercedesie, niż na rowerze
- wiele osób żyje tylko dlatego, że zabójstwo jest karalne
- alkohol nie rozwiązuje problemów, ale mleko też przecież nie.
Gorący okres wyborczy minął, za chwilę  wszystko ucichnie i wrócimy do naszej
rzeczywistości z wywalczoną:  tańszą  musztardą  i tańszymi podpaskami.
Były obawy co do tego, co będą musieli  zrobić wyborcy, gdyby jednak przegrał wódz?
Chodzą słuchy, że będą musieli iść do pracy.
Dobrze, że nie jestem normalna bo już dawno bym zwariowała.
Inny znajomy na fb napisał przed wyborami:
- kto będzie głosował na .....(tu pada imię i nazwisko), proszę o zniknięcie
 z mojej listy znajomych. Tolerancja duża, nie?
Ale, po każdym dniu stawiamy kropkę, odwracamy kartkę i zaczynamy od nowa.
Eksperci twierdza, że "wygrał JEDEN  przede wszystkim dlatego, że dostał więcej głosów.
Natomiast ten DRUGI dostał za mało i dlatego też przegrał. To jest analiza obecnej sytuacji"
No niby takie oczywiste, a jednak trzeba to przemyśleć.
Szanse trzeba dać i tyle.
Prawie zapomniałam przez chwilę, że jest pandemia, że wirus korony szaleje,
przez chwilę  panował polityczny wirus nienawiści.
Krzyżyk postawiony został i już.
I przytoczę rozmowę  ojca z synem:
- tatusiu, czy wszystkie bajki zaczynają  się  od słów "Dawno, dawno temu..."
-nie, synku. Część z nich zaczyna się  od  słów "Gdy zostanę wybrany na to stanowisko..."
Bądź dobrej myśli, bo po co być złej!












poniedziałek, 6 lipca 2020

"MOJE ŻYCIE, MOJE KREDKI"

Swoje życie układam jak chcę, bo każdy jest kowalem swojego losu.
Życie bajką nie jest, ale jakby się  postarać to czasem można być księżniczką,
czasem baba jagą, a czasem wiedźmą. Gdyby mieć pierścień Arabelli, pamietacie go?
Nie zazdroszczę, nie oceniam, wiem na co sama mogę sobie pozwolić?
Kiedy już koloruję swoje życie, to mam takie prawo, żeby czasem wyjechać za linię,
a czasem zamalować na różowo całą moją kartkę. Czarne linie są takie tylko  dla mnie,
ale bez obnoszenia się z tym, bo kredka akurat się mogła złamać.....
Zdarzyło się, że ktoś podsumował mnie z zarzutem:
- ty jesteś taka wesoła i zadowolona z życia, to mój smutek nie pasuje do Twojego życia,
 nie chce w nim być". Nic bardziej bzdurnego nie słyszałam. Oczywiście,ze swoje smutki mam.
 Rozumiem smutnych, strapionych, nieszczęśliwie zakochanych,
znudzonych monotonnym życiem... Rozumiem! Takie życie  bywa czasem. Ale czas mija....
Moje życie również takie bywa, ale nie zawsze i nie wciąż.
Warto uświadomić sobie, że jutra może nie być. Trzeba nauczyć się żyć chwilą,
tą która akurat nam się  przytrafiła. Nie wracać wstecz, nie myśleć o tym co będzie?
Będzie to, co ma być i tyle.
Bawić się, korzystać z tego co los niesie, bo może to ostatni dzień...tego tygodnia? A może ostatni
tego  ziemskiego życia? Ludzie mnie zadziwiają swoja historią. Gdyby założyć czyjeś buty  i zobaczyć co on przeżył? Każdy swoją historię ma.
Nie ma co być złym, zazdrosnym, nieszczęśliwym bez większego powodu.
"Włosy się nie układają, nie mam tej wymarzonej sukienki, moja kobieta nie
chce seksu tyle co ja, łee- muszę wstać do pracy...."
Wstawaj, walcz i żyj-pełną piersią- bo jutra może nie być.
Wierzę w znaczenie tych słów i bardzo je rozumiem .
Myślałam nad tym, żeby dzieci w szkołach zrozumiały sens życia, jego radości i smutki
powinny wiedzieć, jak wygląda życie innych tak naprawdę.
W szkołach poza wycieczkami do kina, powinny być wędrówki z przemyśleniami do Domów Dziecka, do Domów Spokojnej Starości, do Hospicjów i innych miejsc szczególnych,
do ludzi, których bólu nie widzimy z daleka i nie czujemy go.
Tam wszystko się nam rozjaśni, co w życiu ważne jest, a co banalne i bez znaczenia.
" Być zawsze dobrym,
choć nie zawsze dobroć popłaca.
Lecz czasem bywa tak,
że z nawiązką do nas wraca!
Kiedy coś zawodzi.
Trzeba wierzyć, że się  uda
czasem wiara, czyni cuda.
trzeba walczyć, trzeba żyć...
trzeba po prostu sobą być!"

"BĄDŹ JAK RZEPAK-OLEJ WSZYSTKO, ROZKWITAJ I ŻYJ !"
                             i  jeszcze  coś....

"BĄDŹ DOBREJ MYŚLI, BO PO CO BYĆ ZŁEJ?"
                                    .


"Zupa musztardowa"

Wyszłam z pracy późno, zeszło się jakoś .....
Spotkałam człowieka w masce, szedł prosto "na mnie". Brzmi trochę jak z  horroru,
takiego czarnego. Cały ryj miał poobijany, oko fioletowe- przytarte mocno i myślę,
że wylał, albo i też wlał w siebie cały płyn dezynfekcyjny, zakoszony gdzieś z marketu.
Takiemu to na zdrowiu zależy. Maska idealnie zakryła potłuczonego, zaplutego dzioba.
Przeszłam obok, a mnie tez lekko odurzyło.
Teraz już wiem, do czego służy maska?!
Zakrywa wszelkie niedoskonałości i doświadczenia dnia poprzedniego.
Jest sposób na bezradnego człowieka, którego nawet lustro się boi.
Ale nie o tym miało dziś być.
Polityki ruszać nie chcę, przynajmniej przed wyborami, ale obniżkę  podatku VAT
na musztardę trzeba skomentować.
Przyszłam do domu, rzuciłam torby i myślę, co by tu do gara włożyć?
Rosół był, pomidorowa - porosołowa też niedawno, kalafiorowa skończyła się  w piątek...
a może by tak zupę musztardową zrobić, z promocji? .
Smak pewnie zaskoczy, ale skoro już taniej jest, to czemu by nie spróbować?
Na musztardę zniżka, ale na kiełbasę jako wkładkę to już nikt nie pomyślał.
Dawno na grilu nie był minister jeden z drugim i pewnie nie wiedzą, że tania musztarda najlepiej smakuje z niedrogą też kiełbaską, o karkóweczce  nawet nie wspomnę.
Byłoby miło przy węglikach pomarzyć...o lepszym życiu?
Kogo  skreślić iksem, żeby dobrze było?.
Do emerytury 10 lat zostało na dziś i za tych rządów, ale gdyby tak rządy się zmieniły,
to z laseczką, okularami, aparatem słuchowym, wyjmowanymi zębami i peruką można by
się  zmierzyć z życiem w służbie narodu.
Póki co, nadzieję mam że świat zmierza ku lepszemu życiu?
Myślę, że wszystkie kobiety rodzą się  księżniczkami, a dopiero życie czyni z nich wojowniczki.
Jeszcze chwila i wkrótce będzie błogie, urlopowe lenistwo.
Wtedy te kilkanaście dni w roku przestaje się  robić to co szef każe, a zaczyna
 to co każe mąż lub żona. Byle z dala od polityki, maseczek  i musztardy. Luz-blues.
Z doświadczenia wiem, że najlepsze imprezy zaczynają się od słów:
- nie, nie mogę, jutro idę do pracy. Będzie można!
Póki co nie potrzebuję wyjechać  na żadne wakacje, czasem na miejscu mam niezły Meksyk.
Teraz własnie leci w tv debata z jednym tylko kandydatem....bo tak! DEBATA?!
Ale Meksyk.....

czwartek, 2 lipca 2020

" TEMAT WYBORNY"

- Anka, czemu nie idziesz na wybory?
- odkąd Ciebie wybrałam, mam uraz do wyborów. Bywa i tak?
W życiu trzeba dokonywać różnych wyborów i podejmować różne decyzje.
Nikt nie wie, które z nich są dobre? Najprostsze decyzje typu, co dziś zjem na kolację, jajko czy może pomidora czasem sprawiają kłopot i burzę mózgu. A jeśli już wybór padł  na jajko to, czy lepsze  będzie na miękko, czy twardo?
Byłam mieszczuchem i nie wyobrażałam sobie innego życia, takiego z dala od ludzi, świeżych bułeczek i  zgiełku samochodów. Wylądowałam na wsi. Zobaczyłam dom i ogródek, tropem ogłoszenia, duży  leśny teren, który wydawał mi się oazą wypoczynku i wiedziałam już, że tu zostanę. Potem dopiero się okazało, że wieś jest daleko od miasta,
ja nie miałam wówczas prawa jazdy i dzieci były małe, a szkoła daleko...
Przyjechał do nas razu pewnego człowiek świadczący usługi komunalne.
Ja jeszcze cała w tych wątpliwościach, co ja tu robię, a on do mnie z tekstem:
- Pani to chyba mieszka na końcu świata?
- no gdzie, przecież to kawałek od miasta
- tu chyba świat się kończy, bez drogi i światła?
- no, na razie bez, ale przecież będą!
Coraz bardziej i bardziej zniechęcał mnie do miejsca
Otrząsnęłam się, bo nie będzie mi tu nikt wtykał
- widzi pan to pole naprzeciwko?
- no widzę.
- niby taka wieś i taka zabita, a Biedronkę  mają tam budować
- no żartuje Pani?
- no chciałabym żartować, bo też nie jest mi to na rękę, ale cóż począć?
jeszcze Pan będzie tu zakupy robił....
On dał się wkręcić, a mnie ulżyło.
Wybór między życiem na wsi, a życiem w mieście jest prosty.
Ale wybrać właściwego człowieka na prezydenta, to jest sztuka.
Wybrać trzeba i dobrze byłoby , gdyby dobrze to zrobić....
Martwię się  tym, czy dobrze będzie z tą wybrana władzą?
Wkrótce się okaże. Podobał mi się tekst, który dziś przeczytałam:
"BĄDŹ JAK RZEPAK-OLEJ WSZYSTKO I ROZKWITAJ".





środa, 24 czerwca 2020

PRZYGOTUJ SIĘ NA WSZYSTKO!

Znalazłam dziś wpis "Jestem żonaty, a samotny" i pod wpisem komentarze wszystkich tych, którzy rozumieją sytuację. Są porady jak ma walczyć z samotnością.
Jeden pomysł gorszy od kolejnego. I propozycje współpracy.
I nie był to żaden portal randkowy. Chyba zaskoczyła mnie ta otwartość.
Sama myślałam, jak tu zaradzić?
W innym znów wpisie czytam przemyślenia faceta  "pierwszy raz nie lecę  na Malediwy, bo szaleje koronawirus. Zawsze nie jechałem z powodu braku kasy i moja ukochana nie rozumiała, a teraz rozumie. Tak naprawdę to mąż jest jedyną osobą, której można powierzyć swoje tajemnice, a dlaczego? Nie powtórzy nikomu, bo zwyczajnie nie słucha.
Zdarzyło się  kiedyś, że ja wpadłam do domu z ciekawą dla mnie  opowieścią (co ja gadam, że razu pewnego, jak tak jest niemal co dzień), no ale wtedy opowieść była obszerna
i taka z gestykulacją, a mąż do mnie z tekstem:
- czy mogłabyś swoje opowieści zaczynać od końca?
- hm, no mogłabym, ale  wszystkie wątki są ważne i te poboczne też.To jest  tworzenie drzewa genealogicznego prawie. Bo opowiadam o Maryśce, a przy okazji przypomniało mi się, co przydarzyło się  jej sąsiadce, czy jeszcze dalszej znajomej.
Małżeństwo jest to związek, w którym jedna osoba zawsze ma racje, a druga to mąż .
Pewna dziewczyna smuciła się, że nie jest mężatką?
- a dlaczego nie jesteś - ktoś zapytał ?
- sama nie wiem, testują, chwalą, ale nie biorą!
Atrakcyjność kobiety to nie jest jej wiek, czy talia osy- to jest jej charakter podobno!
Mężczyźni boją się silnych kobiet.
Czytam rozważania zakochanych:" to takie cudowne mieć człowieka z którym
można iść przez życie za rękę i serce, zbierając po drodze wspomnienia leciutkie jak piórko..."
Ja pierdzielę, kto tak z nas ma, żeby "duszkiem wypijać życie do dna".W życiu tak nie jest.
Szczęśliwe małżeństwo to jest takie, w którym mąż rozumie każde słowo,
którego żona nie wypowiedziała...










niedziela, 21 czerwca 2020

"Data ważności ślubu"

Dwoje obcych sobie ludzi próbuje się zgrać we wspólnym, małżeńskim życiu. I nie będzie tu tylko o mnie. Jak ogień i woda próbują przetrwać. Zawsze byłam zwolenniczką ślubu z datą ważności, wtedy każda  ze stron się stara jak może. Ma powiedzmy 10 lat stażu małżeńskiego i walczy żeby było miło, żeby było zrozumienie, on rozpieszcza i przynosi  kwiatki, ona spełnia wszystkie jego zachcianki kulinarne i nie tylko... A własnie, jest romantyzm, jest czułość...
Podsłuchana rozmowa:
- kochanie, kiedy zjemy kolację przy świecach?
- jak nie będzie prądu!....
Jeśli małżonek, czy małżonka się sprawdza podpisujemy aneks na kolejne 5 lat, potem jak zasłuży na 2 kolejne i dalej i dalej.....A co w przypadku kiedy po 10 ciu okaże się, ze trafiło się kulą w płot? Znam mnóstwo par, które są lub były ze sobą
Jedna z rozmów małżonków:
- kochanie..., nie złość się, bo wiesz złość piękności szkodzi!
-no tak, ale wiesz, Tobie nie zaszkodzi, Ty za bardzo nie masz czym szastać?!
Poznałam ostatnio statecznego mężczyznę, miał trochę ponad 70 lat, smutny, przybity....
Zaczęliśmy ciekawą rozmowę o życiu, a potem on opowiadał "o kobiecie swojego życia"
Piękna, kusząca żona, która obróciła sobie mężczyznę wokół  palca. On w końcu
zamieszkał w budynku gospodarczym, bo ona potrzebowała wolności w ich wybudowanym
domu, tyle że bez niego ...
Czy nie powinno być aneksów, o których pisałam?
I te wymówki, które się słyszy od rana do wieczora:
- po kłótni mąż mówi do żony :
- jaki ja byłem głupi, żeniąc się z Tobą!
- tak, mój drogi, ale ja byłam zakochana i nie widziałam, że jesteś głupi!
Zawsze, kiedy dzwonimy do Niego w kulminacyjnym momencie naszego życia on nie odbiera.
Z facetami jest podobnie jak z telefonem, albo zajęty, albo pomyłka.
Zdarzyło się, że żona zadzwoniła do męża na komórkę, którą nawet odebrał  z zapytaniem:
- gdzie jesteś najdroższy?
A ten tłumaczy:
- pamiętasz ten sklep jubilerski, w którym tak bardzo podobał Ci się złoty naszyjnik?
- no pamiętam , pamiętam....
- tam obok jest bar piwny, tam właśnie jestem.....
Troska o tę drugą osobę z biegiem lat zmienia się :
- kochanie, poczekaj aż przejedzie samochód!
- Grażyna czekaj, jedzie samochód!
- czekaj samochód!
- nie widzisz, że jedzie samochód?!
- ślepa jesteś?! Samochód jedzie!
- jak jesteś ślepa, to leź pod koła!.............cdn.



środa, 17 czerwca 2020

"Mądrość spojrzenia"

Powiadają ludzie, że na starość nic nie wypada.....bzdura to jest.
Jak to nie wypada.....a zęby, a włosy, a dysk....
Otóż ta starość  nieoczekiwanie  przyszła i do mnie, może nie tyle w duszy, co widzę to
w kalendarzu. Łamie w kościach, szczyka tu i tam, no i pamięć fiksuje.
Bez kartki do sklepu ani rusz, a i tak w sklepie zapomnę, gdzie tą kartkę  włożyłam .
Boje się takiej sytuacji, kiedy rano wystroję  się  do pracy i zapomnę, gdzie to było?
No niby tędy szłam i przez ulice przechodziłam, ale dalej był taki duży napis ,
którego już nie ma bo ktoś życzliwy zamalował i tracę  orientację. Będzie i tak,
ale jeszcze długo nie. A póki co wiele lat pracy i jeszcze zależy kto przejmie ster władzy, to może zostanie mi jedyne 10 lat.
Wiele się może zdarzyć. Będziemy latać samolotem na zakupy
 z własnego podwórka, albo do miasta polecę na trajbajmusie
(nie wiem dokładnie co to będzie, ale fajna nazwa przyszła mi do głowy
- przypuszczam, że może się  tak właśnie nazywać)
Zauważyłam też, że jeszcze niedawno garnęliśmy się z mężem  do obowiązków, a teraz
patrzymy na siebie ukradkiem  i liczymy, że może to właśnie jego bardziej wkurzy
ten brudny gar w zlewie, bardziej niż mnie. Starość ma różne odcienie.
Słyszałam jako dziecko, czy nastolatka, czy nawet starsza nastolatka,
że ktoś tam kończy 50 lat, czy 70 lat. Ale starawy, myślałam sobie,
a tu własny licznik bije szybko. W roku 2000 byłam na balu sylwestrowym,
miał być już koniec świata i wtedy przekroczyłam magiczny próg lat.
Na szczęście końca nie było i 2 stycznia musiałam pomaszerować do pracy.
Podobno starość zaczyna się  wtedy, gdy wyjmujesz baterie z wibratora, aby włożyć je do ciśnieniomierza. Tego nie wiem i się nie dowiem.
Kolejna wiosna mija. Ach zakochałby się człowiek, tylko mąż nie pozwala.
Cały jednak czas życie jest po naszej stronie, choć tak często nie po naszej myśli....
Ciągle coś się do człowieka przykleja
- stoisz- masz żylaki
-siedzisz- masz hemoroidy
-leżysz- masz odleżyny.
Nie ma innej możliwości jak żyć czynnie.
Gdy umysł jest spokojny i zajęty pozytywnymi myślami, ciału trudniej jest zachorować.
A tak w ogóle to jednak myślę, że starość zaczyna się wtedy, kiedy będę więcej wydawać
na ratowanie mojego zdrowia, niż na jego rujnowanie:)
Rada dla mnie i innych podobnych mi:
"NIE PRZEJMUJ SIĘ  STAROŚCIĄ
NADAL BĘDZIESZ ROBIŁA GŁUPOTY, TYLE ŻE WOLNIEJ.






czwartek, 11 czerwca 2020

"JESTEM DOSTĘPNA NA RECEPTĘ"

Maseczkę noszę  w kieszeni, jak większość z nas, wyciągam w razie potrzeby.
Wirus coraz bardziej się panoszy, ale żyć trzeba pomimo tego, że jest obok.
Obserwuję ogólne rozdrażnienie i zniechęcenie. Byle mucha, byle co, a konflikt rodzinny jest gotowy. Warto  czasem machnąć ręką i myśleć swoje. Jest to duża sztuka, całe życie próbuję tę sztukę  opanować. Z moich obserwacji wynika, że jest kilka zasad, które można
zapamiętać i łatwiej żyć. Na różnych polach wspólnego życia warto wiedzieć co robić?

Pamiętacie takie makatki, które wisiały u babci na wsi, nad wiaderkiem z wodą lub nad kuchnią węglową z napisem typu "Moja żona tym się chlubi, że gotuje, co mąż lubi".
Skłoniło mnie to do przemyśleń o relacjach kobieta- mężczyzna
Jakby wyglądały współczesne makatki ?
1)"SZALEJ W KUCHNI  MIŁA...WSZAK W POSIŁKU SIŁA"
A kiedy jest mecz w telewizji, a wiadomo to ważny moment w życiu każdego faceta
2)"NIE ZAKŁÓCAJ WIZJI...GDY MECZ W TELEWIZJI"
A gdy zmęczony facet wraca do domu
3)"JEŚLI MĄŻ SIĘ SŁANIA...BĄDŹ MU NICZYM NIANIA"
Facet zawsze rację  ma- wiadomo.
4)"NIE MÓW, ZE JEST W BŁĘDZIE...NIECH MU LEPIEJ BĘDZIE"

Mam też porady dla faceta
My lubimy kwiatki , czekoladki- wiadomo.
1)"KWIATÓW NIE KUPUJESZ- WKRÓTCE POŻAŁUJESZ"
Każda z nas kocha czułego, domyślnego faceta, który pomyśli szybciej niż my same
i zrobi to co mamy akurat na końcu języka.
2)"DŹWIGAJ TORBY ŻONY...BĘDZIESZ UMIĘŚNIONY"
No i przede wszystkim chcemy być  kochane i noszone na rękach
3)"ŻONĘ NOŚ NA RĘKACH....NAWET JEŚLI W MĘKACH"
Tylko przyswoić i świat należy do nas.
Tak naprawdę to nie wiek mówi o nas ile mamy lat, a nasze podejście do życia.
Mam dziś lenia filozoficznego, rano myślałam że góry będę przenosić,
a teraz myślę  sobie, że jednak niech stoją tam gdzie stoją.
Miłego dla Was!











poniedziałek, 8 czerwca 2020

" NIEZALEŻNIE OD WIEKU "

Przemyślenia swoje mam, że kobieta nie taka straszna, jak się umaluje i tak zrobiłam...
Dziś mam taką  chwilę na przemyślenia  i zastanawiam się nad tymi, którzy nie piją,
nie palą, nie tracą  kasy, nie używają brzydkich słów, nie używają nic.....
czy w związku  z tym będą dłużej żyli?
Teoretycznie będą, ale po co- można zapytać?
Światowy Dzień Seksu za nami, teraz trzeba będzie cały rok czekać na kolejne takie  święto:)
Jak żyć można by zapytać nieśmiało? To w zasadzie jak z Dniem Kobiet, jest raz w roku, ale świętujemy kiedy mamy ochotę. Musimy uważać, żeby to nie było tak jak w dowcipie:
Starsza Pani spowiada się  w konfesjonale:
- w młodości grzeszyłam.
- babciu, a czemu teraz o tym mówicie?
- bo tak miło powspominać!.
Dziadkowie dyskretnie pytają siebie :
- powiedz, jesteś jeszcze aktywny seksualnie?
- jasne, że jestem , ale trzeba mi o tym przypomnieć, bo skleroza nie boli......
I gdzieś podsłuchałam czekając w kolejce:
Pyta żona męża swego :
- dziś światowy dzień Seksu, będzie coś w nocy?
- burza będzie !.......burza.
No i była i jeszcze  lało i grzmiało.
Umiera się  tylko raz, a żyje każdego dnia.
NIEZALEŻNIE OD WIEKU, CIESZ SIĘ  ŻYCIEM CZŁOWIEKU!
I DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘTUJ!








poniedziałek, 1 czerwca 2020

" O dzieciach słówko "

Wszystko tak łatwo stracić z wyjątkiem wagi.
Zdrowie można stracić, kasę w otwartej galerii można stracić, zęby można stracić, a waga?
Siłownie będą czynne za chwilę i wtedy ruszymy pełną parą i będziemy smukłe?
Dni świątecznych przybywa. Czerwone kartki w kalendarzu wpadają  w oko.
30 maja ogłoszony  dniem stanika, 31 maja to dzień bez majtek , a 1 czerwca jak wszyscy wiemy - Dzień Dziecka. Czytam właśnie o rozważaniach, czy to przypadek, że te dni następują po sobie?
Jak to jest z dziećmi? Zmieniają się  z wiekiem:
4 lata: Mama wie wszystko!
8 lat: Mama wie bardzo dużo.
12 lat: Mama jednak nie wie wszystkiego.
14 lat: Mama nic nie wie!
16 lat: Mama? Co tam mama.
18 lat: Mama jest starej daty.
25 lat: Może mama wie...
35 lat: Najpierw zapytam mamę.
45 lat: Zrobię tak, jak mówi mama.
65 lat: Chciałabym móc zapytać mamę...
Taka prawda jest o relacjach matka- dziecko.

Dzieci są naszym odbiciem:
Kiedyś sąsiadka mi to uświadamiała
- córkę to jakby kto na ksero odbił, taka podobna do męża
Coś w tym było.
Dzieci są  biciem naszych serc, pulsem w żyłach,
światłem w oczach i muzyką  grającą w naszych duszach.
Bo właściwie  dziecko jest lustrem  rodziców.
Tak naprawdę to wszyscy jesteśmy dziećmi.
Pielęgnujmy to dziecko w sobie.
WSZYSTKIM DZIECIOM  DUŻYM I MAŁYM,
NIECH ŻYCIE BAJKI PISZE,
NIECH SPEŁNIAJĄ SIĘ  MARZENIA
TAKIE SĄ MOJE ŻYCZENIA!