Powiadają ludzie, że na starość nic nie wypada.....bzdura to jest.
Jak to nie wypada.....a zęby, a włosy, a dysk....
Otóż ta starość nieoczekiwanie przyszła i do mnie, może nie tyle w duszy, co widzę to
w kalendarzu. Łamie w kościach, szczyka tu i tam, no i pamięć fiksuje.
Bez kartki do sklepu ani rusz, a i tak w sklepie zapomnę, gdzie tą kartkę włożyłam .
Boje się takiej sytuacji, kiedy rano wystroję się do pracy i zapomnę, gdzie to było?
No niby tędy szłam i przez ulice przechodziłam, ale dalej był taki duży napis ,
którego już nie ma bo ktoś życzliwy zamalował i tracę orientację. Będzie i tak,
ale jeszcze długo nie. A póki co wiele lat pracy i jeszcze zależy kto przejmie ster władzy, to może zostanie mi jedyne 10 lat.
Wiele się może zdarzyć. Będziemy latać samolotem na zakupy
z własnego podwórka, albo do miasta polecę na trajbajmusie
(nie wiem dokładnie co to będzie, ale fajna nazwa przyszła mi do głowy
- przypuszczam, że może się tak właśnie nazywać)
Zauważyłam też, że jeszcze niedawno garnęliśmy się z mężem do obowiązków, a teraz
patrzymy na siebie ukradkiem i liczymy, że może to właśnie jego bardziej wkurzy
ten brudny gar w zlewie, bardziej niż mnie. Starość ma różne odcienie.
Słyszałam jako dziecko, czy nastolatka, czy nawet starsza nastolatka,
że ktoś tam kończy 50 lat, czy 70 lat. Ale starawy, myślałam sobie,
a tu własny licznik bije szybko. W roku 2000 byłam na balu sylwestrowym,
miał być już koniec świata i wtedy przekroczyłam magiczny próg lat.
Na szczęście końca nie było i 2 stycznia musiałam pomaszerować do pracy.
Podobno starość zaczyna się wtedy, gdy wyjmujesz baterie z wibratora, aby włożyć je do ciśnieniomierza. Tego nie wiem i się nie dowiem.
Kolejna wiosna mija. Ach zakochałby się człowiek, tylko mąż nie pozwala.
Cały jednak czas życie jest po naszej stronie, choć tak często nie po naszej myśli....
Ciągle coś się do człowieka przykleja
- stoisz- masz żylaki
-siedzisz- masz hemoroidy
-leżysz- masz odleżyny.
Nie ma innej możliwości jak żyć czynnie.
Gdy umysł jest spokojny i zajęty pozytywnymi myślami, ciału trudniej jest zachorować.
A tak w ogóle to jednak myślę, że starość zaczyna się wtedy, kiedy będę więcej wydawać
na ratowanie mojego zdrowia, niż na jego rujnowanie:)
Rada dla mnie i innych podobnych mi:
"NIE PRZEJMUJ SIĘ STAROŚCIĄ
NADAL BĘDZIESZ ROBIŁA GŁUPOTY, TYLE ŻE WOLNIEJ.
Jak to nie wypada.....a zęby, a włosy, a dysk....
Otóż ta starość nieoczekiwanie przyszła i do mnie, może nie tyle w duszy, co widzę to
w kalendarzu. Łamie w kościach, szczyka tu i tam, no i pamięć fiksuje.
Bez kartki do sklepu ani rusz, a i tak w sklepie zapomnę, gdzie tą kartkę włożyłam .
Boje się takiej sytuacji, kiedy rano wystroję się do pracy i zapomnę, gdzie to było?
No niby tędy szłam i przez ulice przechodziłam, ale dalej był taki duży napis ,
którego już nie ma bo ktoś życzliwy zamalował i tracę orientację. Będzie i tak,
ale jeszcze długo nie. A póki co wiele lat pracy i jeszcze zależy kto przejmie ster władzy, to może zostanie mi jedyne 10 lat.
Wiele się może zdarzyć. Będziemy latać samolotem na zakupy
z własnego podwórka, albo do miasta polecę na trajbajmusie
(nie wiem dokładnie co to będzie, ale fajna nazwa przyszła mi do głowy
- przypuszczam, że może się tak właśnie nazywać)
Zauważyłam też, że jeszcze niedawno garnęliśmy się z mężem do obowiązków, a teraz
patrzymy na siebie ukradkiem i liczymy, że może to właśnie jego bardziej wkurzy
ten brudny gar w zlewie, bardziej niż mnie. Starość ma różne odcienie.
Słyszałam jako dziecko, czy nastolatka, czy nawet starsza nastolatka,
że ktoś tam kończy 50 lat, czy 70 lat. Ale starawy, myślałam sobie,
a tu własny licznik bije szybko. W roku 2000 byłam na balu sylwestrowym,
miał być już koniec świata i wtedy przekroczyłam magiczny próg lat.
Na szczęście końca nie było i 2 stycznia musiałam pomaszerować do pracy.
Podobno starość zaczyna się wtedy, gdy wyjmujesz baterie z wibratora, aby włożyć je do ciśnieniomierza. Tego nie wiem i się nie dowiem.
Kolejna wiosna mija. Ach zakochałby się człowiek, tylko mąż nie pozwala.
Cały jednak czas życie jest po naszej stronie, choć tak często nie po naszej myśli....
Ciągle coś się do człowieka przykleja
- stoisz- masz żylaki
-siedzisz- masz hemoroidy
-leżysz- masz odleżyny.
Nie ma innej możliwości jak żyć czynnie.
Gdy umysł jest spokojny i zajęty pozytywnymi myślami, ciału trudniej jest zachorować.
A tak w ogóle to jednak myślę, że starość zaczyna się wtedy, kiedy będę więcej wydawać
na ratowanie mojego zdrowia, niż na jego rujnowanie:)
Rada dla mnie i innych podobnych mi:
"NIE PRZEJMUJ SIĘ STAROŚCIĄ
NADAL BĘDZIESZ ROBIŁA GŁUPOTY, TYLE ŻE WOLNIEJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz