wtorek, 15 września 2020

"DZIEŃ DUŻEGO ROZMIARU"

Mój kalendarz jest genialny, pokazuje różne, nawet te nietypowe święta.
Kilka dni temu(  nie uwierzycie ) był "dzień dużego rozmiaru". Co by to nie oznaczało
warto dzień święty święcić. Oczywiście jeśli ktoś ma powód do świętowania.
Czasem to jest zaszczyt, a czasem niekoniecznie. Ja tam nie wnikam.
Ja niestety mam swój powód i liczę, że jest nas więcej?.
Zatem w nawiązaniu do tego święta zrobiłam zakupy: listek sałaty,  marchewki,
pęczek rzodkiewki i inne - oj będzie bal.
Rozłożyłam z majestatem na blacie kuchni moje dzisiejsze sprawunki.
Ja pierdzielę, zjem, popiję i trzeba będzie odpocząć po jedzeniu.
I przyszła refleksja, że ciężko mi będzie schudnąć, nie po rzodkiewce, nie!.
Karkóweczka i kiełbaski z grilla zrobiły swoje.
Ostatnio moja koleżanka opowiadała mi rozmowę z mężem
- kochanie, coś nie mogę zgubić wagi po tej ciąży!
- rybko! nasz syn ma już 25 lat....
Ja poszłam krok dalej, nawet kupiłam sobie koszulkę z napisem
"Jestem gruba, bo mnie stać". Sprawa jest poważna, a zmagających się
 z wielkością jest więcej. A tak naprawdę to chodzi o to, że mam świadomość,
 że moja osobowość jest w stanie udżwignąć wagę (tak mi się wydawało).
 Spodobał mi się ten tekst, choć nie wyszedł on z moich ust.
Maseczki nieco utrudniają przekaz posiłku do jamy gębowej, ale po ściągnięciu  jej z uszu
zaraz nadrabia się zaległości żywnościowe z całego dnia.
Jak już nie jeść tyle, to chociaż może pić ?
Kolega pyta drugiego
-poszedłeś do lekarza, aby pozbyć się chęci picia...?
- no tak...
-ale Ty przecież nadal pijesz!
- tak, ale już  niechętnie...
Apetyt przychodzi w miarę jedzenia!
A wiecie jak jest maseczka po czesku?
To jest "ryjowa przeszkoda"- takie to wymowne jest.
Kto świętuje z Was?......












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz