Gdzie są moje paranoje?
Chodzę po markecie z wózkiem, dopadł mnie kaszel, którego nie blokuje.
Widzę te ukradkowe, ale bardzo wymowne spojrzenia kupujących.
Zrobię szybki oblot i lecę dalej.
Nie mogę się dodzwonić do przychodni. Muszę uderzyć osobiście, a tam szlaban.
Sprawę mam, a lekarz nie chce mnie przyjąć, bo się obawia, że MOGĘ BYĆ CHORA.
Chora do przychodni, to absolutnie nie wchodzi w grę.
Zdrowa to jeszcze, chociaż tez pewności nigdy nie ma.
Ankieta jest do wypełnienia przed szlabanem, kobieta w białym fartuchu pyta mnie:
- czy miała Pani kontakt z osobą chorą na covid?...
-czy wyjeżdzała Pani do krajów Unii?
-czy są choroby współistniejące......?
-czy jest Pani chora na covid- nie zapytała, ale pomyślała-widziałam to:)
Litości, przecież ja szukam lekarza, a nie grabarza.
-proszę o skierowanie na badania?
- nie, to nie takie proste, czekać trzeba.
- a jak już będzie, to zapisać się trzeba na badania
- dwa tygodnie trzeba czekać od skierowania.......
Ratuj człowieku, taka Twoja rola.
E-wizyta, no śmiech. Ja chcę pokazać to i owo. Chorób tyle, przypadków jeszcze więcej.
Jakiś dziwny ten covid, w gabinetach lekarskich istnieje, a w prywatnym gabinecie to już nie.
To taki covid biznesmen.
Idę zebrać siły sama.
Wspomogłam się lekami z domowej apteki, jakieś ziółka, trochę świeżego powietrza,
no i lecznicza naleweczka z pigwy, to może na chwilę uratuje mnie przed wszelkimi wirusami.
Mam nadzieje, że się sama uzdrowię i nie trafię do szpitala?
A wiecie o takim czymś......?
Szykują faceta do operacji, pochyla się nad nim anestezjolog i pyta:
-to jak, robimy narkozę płatną, czy na NFZ?
-NO NA NFZ.....
- w porządku....
- a, a, a, kotki dwa......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz