"Przychodzi baba do lekarza, a lekarz też baba "
Ambitny plan dożycia setki wymaga kontroli stanu zdrowia.
Wobec tego zapisałam do przychodni męża i siebie.
Obie karty zostały wyciągnięte w rejestracji i mogę spokojnie czekać
na swoją kolejkę, tj na planowaną wizytę na 14.15. Mamy już prawie 18.00
Podobno to jest "planowany poślizg".
Zadowolona, że w ogóle czekam - nawiązuje ciekawą relację w poczekalni.
Bez wchodzenia do lekarza wiem już z rozmów z innymi pacjentami, co mi jest ?
Diagnoza była podjęta jeszcze przed drzwiami lekarskimi, teraz tylko potwierdzić przez lekarza.
Wchodzę radośnie o g. 18 ej, lekarka przerzuca karty i pyta zniechęcona, nie patrząc wcale na mnie:
-jak nazwisko?
- Garstka- radośnie odpowiedziałam ,
a ona złapała w rękę kartę męża( bo przypomnę , wyciągnięte były obie) i pyta?
- (imię nazwisko męża ) - TO PANI?
-NIE- krzyknęłam - jestem przecież kobietą
- musiała zaistnieć pomyłka -mówi!(zbieżność nazwisk) -też się dziwię,że mąż ma moje nazwisko ,
a raczej ja jego - rodzi to dziwne sytuacje)
- niech mówi z czym przyszła?
- opowiadam całą historię oddawania moczu( sory za dosadność, ale wszyscy to robimy raczej),
opowieść w szczegółach dodam, ale widzę, że Pani Doktor znów się wyłączyła, więc umilkłam
- Pani opowiada o tym moczu, Pani opowiada -nalega zniecierpliwiona!
Opowiadam od nowa - jaki mam mocz i jak go oddaję (upokarzające dodam),
nie słuchała - widzę przecież
- niech się rozbierze- mówi do mnie.
Pomyślałam, że wreszcie będzie przełom w tym badaniu.
Myliłam się jednak. Słuchawki lekarskie poszły w ruch po moim ciele, w te i we te
( czy jest taki wyraz - pytam prof Miodka?- gdyby czytał przypadkiem)
Zatrzymała się słuchawka na sercu i długa cisza
Myślę sobie, pewnie źle coś jest, za długo milczy - a ona wykrzyknęła
( bo okazało się ,że w tle słuchała radia )
- to niemożliwe jest!
Moje ciśnienie wrosło na maksa - ze strachu - co niemożliwe pytam?
- a ona- sobie Pani wyobrazi, że minister podał się do dymisji...( bo radio grało wciąż)
Przerwała badanie, kazała się ubrać , mówiąc "nie jest dobrze"!
Zastanawiam się, czy ze mną, czy z polityką nie jest dobrze ?
Myślę sobie, że urlopu szkoda - wiadomo, ale dobrze że nawiązałam relację z pacjentami,
wiem co mam leczyć i wiem nawet jak. Podpowiem i Wam - liście kapusty są dobre na wszystko!
Ambitny plan dożycia setki wymaga kontroli stanu zdrowia.
Wobec tego zapisałam do przychodni męża i siebie.
Obie karty zostały wyciągnięte w rejestracji i mogę spokojnie czekać
na swoją kolejkę, tj na planowaną wizytę na 14.15. Mamy już prawie 18.00
Podobno to jest "planowany poślizg".
Zadowolona, że w ogóle czekam - nawiązuje ciekawą relację w poczekalni.
Bez wchodzenia do lekarza wiem już z rozmów z innymi pacjentami, co mi jest ?
Diagnoza była podjęta jeszcze przed drzwiami lekarskimi, teraz tylko potwierdzić przez lekarza.
Wchodzę radośnie o g. 18 ej, lekarka przerzuca karty i pyta zniechęcona, nie patrząc wcale na mnie:
-jak nazwisko?
- Garstka- radośnie odpowiedziałam ,
a ona złapała w rękę kartę męża( bo przypomnę , wyciągnięte były obie) i pyta?
- (imię nazwisko męża ) - TO PANI?
-NIE- krzyknęłam - jestem przecież kobietą
- musiała zaistnieć pomyłka -mówi!(zbieżność nazwisk) -też się dziwię,że mąż ma moje nazwisko ,
a raczej ja jego - rodzi to dziwne sytuacje)
- niech mówi z czym przyszła?
- opowiadam całą historię oddawania moczu( sory za dosadność, ale wszyscy to robimy raczej),
opowieść w szczegółach dodam, ale widzę, że Pani Doktor znów się wyłączyła, więc umilkłam
- Pani opowiada o tym moczu, Pani opowiada -nalega zniecierpliwiona!
Opowiadam od nowa - jaki mam mocz i jak go oddaję (upokarzające dodam),
nie słuchała - widzę przecież
- niech się rozbierze- mówi do mnie.
Pomyślałam, że wreszcie będzie przełom w tym badaniu.
Myliłam się jednak. Słuchawki lekarskie poszły w ruch po moim ciele, w te i we te
( czy jest taki wyraz - pytam prof Miodka?- gdyby czytał przypadkiem)
Zatrzymała się słuchawka na sercu i długa cisza
Myślę sobie, pewnie źle coś jest, za długo milczy - a ona wykrzyknęła
( bo okazało się ,że w tle słuchała radia )
- to niemożliwe jest!
Moje ciśnienie wrosło na maksa - ze strachu - co niemożliwe pytam?
- a ona- sobie Pani wyobrazi, że minister podał się do dymisji...( bo radio grało wciąż)
Przerwała badanie, kazała się ubrać , mówiąc "nie jest dobrze"!
Zastanawiam się, czy ze mną, czy z polityką nie jest dobrze ?
Myślę sobie, że urlopu szkoda - wiadomo, ale dobrze że nawiązałam relację z pacjentami,
wiem co mam leczyć i wiem nawet jak. Podpowiem i Wam - liście kapusty są dobre na wszystko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz