wtorek, 11 lutego 2020

           "MEDYCYNA   JEST   BEZRADNA"

Po leniwej niedzieli przyszedł zabiegany poniedziałek.
Zastanawiam się,kiedy ja nabiorę rozpędu, pewnie koło środy?
Ale póki co,trzeba się zebrać w sobie. Gardło pobolewa , katar się ruszył.
Wchodzę do pobliskiej apteki,po coś na przeziębienie.Taki był plan .
Zobaczyłam tam Panie, które były smutne i jeszcze bardziej zgaszone niż ja.
- w czym mogę pomóc? - magiczne pytanie padło.
- w czym no może.... ma Pani coś " żeby się chciało"?
...bo wie Pani mam dużo lat pracy,ale do emerytury to jeszcze brakuje.
- jest coś? - powtarzam pytanie.
- hm , Pani popatrzyła po półkach i zaczęła proponować " może witaminę C?, a może coś
na dobry nastrój, a może magnez....a może...?
-za słabe. Po witaminie to ja się mogę tylko położyć.A pracować jak?
- to może zawołam koleżankę i rozległo się "Te.....Tereska , klientka Cię prosi"
A ja znów to samo,z jeszcze bardziej poważną miną , proszę o coś ,żeby mi się chciało
 chodzić do pracy,no  i pracować jeszcze, bo zwolnią.
Widziałam głębokie zamyślenie :
- zestaw witamin proponuję.Pani nawet drabinkę wzięła i górną półkę obleciała wzrokiem
szkoda,że nie było tam barku z Panem Tadeuszem ,czy inną Żubrówką- to by może na chwilę
 rozwiązało problem.
- brałam to właśnie , co Pani proponuje, ale po tych witaminach chce mi się pracować,
ale tylko przez godzinę,a co zrobić z pozostałymi siedmioma?
Nic nie pomogło!
Zapakowałam magnez , rutinoscorbin(który chyba jest na wszystko z tego co wiem)
 i lekko spóźniona ruszyłam w znanym kierunku pracowym........








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz