"O PIESKIM ŻYCIU"
Jest impreza, wszyscy goście w humorze i po kieliszeczku i jeszcze jeden i jeszcze raz.
Gdzieś pod stołem, między nogami kręci się piesek, każdy zapomniał w tym ferworze dobrego jedzonka i klimatu, że piesek domaga się spaceru.
Cóż, chęci nie było, ale to poczucie obowiązku
- trzeba się zebrać na taki szybki spacer z psem .
Gospodarz domu, w nastroju imieninowym, po jednym głębszym ( a może i trzech)
wyszykował się, buty wciągnął, zagwizdał, złapał smycz i wyszedł z domu.
Później, kiedy o tym myślałam- oczami wyobraźni widziałam, jak ta smycz snuła się po każdym schodku, licząc od czwartego piętra do parteru.
Drzwi trzasnęły!
Siedzimy dalej i świętujemy, nagle ktoś zauważył, że piesek nadal kręci się koło stołu.
Gospodyni domu zapytała głośno:
- a gdzie gospodarz?
- no jak to gdzie, wyszedł z psem na spacer!
- jak to wyszedł? - powiedział ktoś z gości!
- po co wyszedł? - dodał ktoś inny
No z psem na spacer, smycz wziął i wyszedł
A pies wesoło merda ogonem, tyle że w domu merda z nadzieją, że ktoś się ulituje.
Gospodyni krzyczy przez okno:
- Jurek - co tam robisz?
- na spacer wyszedłem - z psem,
- jak to z psem, jak pies został w domu
Gospodarz rozejrzał się wokół patrząc na samotną smycz, którą ciągał po osiedlu,
a po imieniu psa nieraz wołał, bo smycz się zaczepiała to tu, to tam.
- ZAPOMNIAŁEM PSA ZABRAĆ NA TEN SPACER - zorientował się własnie !
Gospodyni krzyczy:
- to może wypuszczę Ci psa, to dopniesz do tej smyczy, co ją ciągniesz samą?!
- NO WYPUŚĆ!
Jest impreza, wszyscy goście w humorze i po kieliszeczku i jeszcze jeden i jeszcze raz.
Gdzieś pod stołem, między nogami kręci się piesek, każdy zapomniał w tym ferworze dobrego jedzonka i klimatu, że piesek domaga się spaceru.
Cóż, chęci nie było, ale to poczucie obowiązku
- trzeba się zebrać na taki szybki spacer z psem .
Gospodarz domu, w nastroju imieninowym, po jednym głębszym ( a może i trzech)
wyszykował się, buty wciągnął, zagwizdał, złapał smycz i wyszedł z domu.
Później, kiedy o tym myślałam- oczami wyobraźni widziałam, jak ta smycz snuła się po każdym schodku, licząc od czwartego piętra do parteru.
Drzwi trzasnęły!
Siedzimy dalej i świętujemy, nagle ktoś zauważył, że piesek nadal kręci się koło stołu.
Gospodyni domu zapytała głośno:
- a gdzie gospodarz?
- no jak to gdzie, wyszedł z psem na spacer!
- jak to wyszedł? - powiedział ktoś z gości!
- po co wyszedł? - dodał ktoś inny
No z psem na spacer, smycz wziął i wyszedł
A pies wesoło merda ogonem, tyle że w domu merda z nadzieją, że ktoś się ulituje.
Gospodyni krzyczy przez okno:
- Jurek - co tam robisz?
- na spacer wyszedłem - z psem,
- jak to z psem, jak pies został w domu
Gospodarz rozejrzał się wokół patrząc na samotną smycz, którą ciągał po osiedlu,
a po imieniu psa nieraz wołał, bo smycz się zaczepiała to tu, to tam.
- ZAPOMNIAŁEM PSA ZABRAĆ NA TEN SPACER - zorientował się własnie !
Gospodyni krzyczy:
- to może wypuszczę Ci psa, to dopniesz do tej smyczy, co ją ciągniesz samą?!
- NO WYPUŚĆ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz