Temat tylko dziś musnę i będe do niego wracać.
Motyle w brzuchu niejedna z nas miała i niejeden ( bo facet też chyba tak ma, kiedy dorwie lubą swą)
Czasem brakowało słów na określenie tego cudownego obiektu, jaki udało nam sie poznać .
Zdarzyło mi sie pewnego razu, że chłopak chciał się ze mną umówic w kościele.
Napisał list( bo to jeszcze te czasy były, że się pisało do siebie na kartce i miało to swój urok)
i tam była instrukcja zaplanowanej przez niego randki:
- dziewczyno ma, bedę czekał w kościele pod wezwaniem Św Brygidy, w nawie bocznej,
będe siedzial w trzeciej ławce i czekał na mojego skarba (to było o mnie)
Czy to nie było słodkie?
Później został ministrantem, a pózniej znikł gdzieś na horyzoncie.
Do dziś myślę, co by to było, gdyby randka doszła do skutku?
Byłabym żoną ksiedza?
A on co robi ?
Może został jednym z nielicznych kawalerów wśród księży?Nie wiadomo!
Ale nie o tym tu.
Ludzie się kochają, wzdychają do siebie, serce płonie, konar płonie i mija czas i nagle trach.
Dziś byłam swiadkiem rozmowy dwójki ludzi, którzy stworzyli rodzinę wiele lat temu
i taką toczyli rozmowę:
- zrób mi to, proszę Cię, bo ja nie potrafię!
- mogłaś sie nauczyć przez lata, a nie tylko na mnie polegasz.
- widziała Pani, jak ten człowiek(o mężu najukochańszym) się ubrał, jak lump najgorszy,
czapke chyba z piwnicy przytaszczył,
- a jak stęka , jak ma coś powiedzieć ?
- zostawie dziada, niech sobie nie mysli, że mnie zdobył na wieki.....
Zapytałam kobiete
- a kochała go Pani kiedyś?
- nie pamietam tego, to się chyba nie zdarzyło
Po miłosci, ani śladu. Żeby taki list znaleźć w butelce, sprzed lat.
Mój znajomy, który ożenił się powtórnie stwierdził:
'MIAŁEM PECHA Z OBIEMA MOIMI ŻONAMI,
JEDNA MNIE OPUŚCIŁA,
A DRUGA NIESTETY NIE";
-
-
Motyle w brzuchu niejedna z nas miała i niejeden ( bo facet też chyba tak ma, kiedy dorwie lubą swą)
Czasem brakowało słów na określenie tego cudownego obiektu, jaki udało nam sie poznać .
Zdarzyło mi sie pewnego razu, że chłopak chciał się ze mną umówic w kościele.
Napisał list( bo to jeszcze te czasy były, że się pisało do siebie na kartce i miało to swój urok)
i tam była instrukcja zaplanowanej przez niego randki:
- dziewczyno ma, bedę czekał w kościele pod wezwaniem Św Brygidy, w nawie bocznej,
będe siedzial w trzeciej ławce i czekał na mojego skarba (to było o mnie)
Czy to nie było słodkie?
Później został ministrantem, a pózniej znikł gdzieś na horyzoncie.
Do dziś myślę, co by to było, gdyby randka doszła do skutku?
Byłabym żoną ksiedza?
A on co robi ?
Może został jednym z nielicznych kawalerów wśród księży?Nie wiadomo!
Ale nie o tym tu.
Ludzie się kochają, wzdychają do siebie, serce płonie, konar płonie i mija czas i nagle trach.
Dziś byłam swiadkiem rozmowy dwójki ludzi, którzy stworzyli rodzinę wiele lat temu
i taką toczyli rozmowę:
- zrób mi to, proszę Cię, bo ja nie potrafię!
- mogłaś sie nauczyć przez lata, a nie tylko na mnie polegasz.
- widziała Pani, jak ten człowiek(o mężu najukochańszym) się ubrał, jak lump najgorszy,
czapke chyba z piwnicy przytaszczył,
- a jak stęka , jak ma coś powiedzieć ?
- zostawie dziada, niech sobie nie mysli, że mnie zdobył na wieki.....
Zapytałam kobiete
- a kochała go Pani kiedyś?
- nie pamietam tego, to się chyba nie zdarzyło
Po miłosci, ani śladu. Żeby taki list znaleźć w butelce, sprzed lat.
Mój znajomy, który ożenił się powtórnie stwierdził:
'MIAŁEM PECHA Z OBIEMA MOIMI ŻONAMI,
JEDNA MNIE OPUŚCIŁA,
A DRUGA NIESTETY NIE";
-
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz