Mieszkanie w mieście i w bloku ma dużo plusów. Coś tam pamiętam
Poza oczywistymi jak te, że o kazdej porze roku jest ciepło i blisko,
były też i inne. Słyszałam jak żyją inni. Tuż przez ścianę wynajmowali mieszkanie całkiem młodzi ludzie Zaczynali życie razem. Zawsze wieczorem nie było już oglądania filmów, bo pół godziny było dla nich.
Odbywały się regularne seanse tej pary.
Słychać było niemal każdy ruch i każdy jęk kobiety.
Życie seksualne kwitło.
Coraz szybciej i głośniej, z całą instrukcją porad dla niego
- wolniej chłopie!
- a teraz szybciej działaj!
- dotykaj! nie dotykaj teraz!
Ona jęczała coraz głośniej i całe szczęście, że nie lamentowała
- olaboga, pieniądze się kończą!
- dzieciom buty muszę kupić!
Olaboga rety!
Sama nie mogłam się doczekać, kiedy oboje skończą, bo mój ulubiony serial trwał tylko 30 minut .
Kibicowałam im przez tę cienką, gipsową ścianę. Czasem zazdrościłam.
Kiedyś na balu sylwestrowym obserwował mnie strażak, starszy
Pan, który chyba lubił takie rumiane konkretnei kobitki jak ja,
a był po kilku głębszych poprosił mnie do tańca i zdobył się na odwagę i powiedział:
-Pani to jest taka zdrowa, wiejska dziewucha.
Utkwiło mi to w pamięci.
Miał rację, z miejskiej dziewczyny stałam się wiejską kobietą.
Niestety, nie słychać tu ąsiadów .Słyszę tylko szczekanie psów.
Inne jest niż w mieścue. Tam było :
Hau,hau,hau...
Na wsi to brzmi jak ostrzeżenie
Auuuu, auuuuuu.....
Każde miejsce ma swój urok, tak naprawdę ważne jest to z kim je dzielimy. Czyż nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz