Świrus szaleje i nerwy psuje. Trzeba coś robić, żeby zapomnieć.
Ambitny plan dożycia setki jest coraz trudniejszy.
Takie poczucie obowiązku ciąży na mnie i pracować trzeba.
Mimo wszystkich zagrożeń wstaję rano,i zbieram się do pracy,
bo wiem, że praca jest wpisana w mój byt.
Możnaby uciec gdzieś, ale gdzie jeśli wszędzie jest tak samo grożnie
Pracuję to zarabiam, zarabiam to mam...
Skrócony czas pracy minął, założyłam kurtkę i wychodzę
Zaraz za drzwiami, po wyjściu z pracy przeleciało mi coś nad głową, gołąb centralnie mi nawalił na głowę. Obserwator- mężczyzna ulitował się i dał mi wsparcie słowne
- trzeba się cieszyć, że to wróbelek był, a nie np.bocian,
bo i kupa byłaby konkretna.
Cieszyć się mam!? Hm?
Jeden z niewielu otwartych sklepów odzieżowych dziś, na trasie mojego powrotu do domu , niemal zero ruchu , więc wejdę na chwilę.
Dopadły mnie trzy Panie ekspedientki i pytają, czego szukam?
Jak tu powiedzueć, że ja tak po drodze dla odreagowania pracy, korony w nazwie i ataku wróbla.
- pokazać coś?- dopytuje kobieta, która raczej dawno nie miała tej okazji, bo ruchu zgodnie z prośbami mediów -żadnego.
-ok, kurtki obejrzę!
- no mam tu fajną, letnią, cieniutką
kurtka w rodzaju "podfruwajki" na metce cena wywoławcza 59,90,
czy to możliwe, no fajna, może się skuszę?
Wczułam się w cenę na metce raz jeszcze, a tu 599 zl - jak wół.
Skąd te ceny spadły?
Pani mówi, ze dopyta szefa, moze coś opuści?
No i opuścił ... na 549 zł za cieniuśką kurteczkę?
Na litość boską!
Jest stan wyjątkowy, praca z ludżmi wymaga heroizmu, ale dajcie żyć.
Wróciłam do domu, przymierzyłam kurtki sprzed
kilku lat i piękne są !
Przeprosiłam, założyłam i lepszej nie trzeba.
Jakby ten wróbelek na nową nawalił, to by się dopiero narobiło?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz