Nie ma co zgrywać młodej , kiedy w boku szczyka i szału zdrowotnego nie ma.
Wiek podeszły, trudna rada , wszystko z wolna mi wysiada....
Jak nie bok, to wzrok.
Jak nie brzuch, to słuch
Jak nie łokieć, to paznokieć....CHOLERA!
Trzeba się podreperować tu i ówdzie zaszpachlować. Ale porady lekarskie na telefon to może być nieco mało. Wyczytałam gdzieś, że starość zaczyna się wtedy, kiedy nie możesz już umyć pięty w zlewozmywaku....Ja jeszcze myję.......
Może z wiekiem tych obserwacji i przemysleń więcej?
Wchodzę do apteki, kolejki nie ma, swobodnie podaje szyfr z kartki CG24H, czy jakoś tak.
Ważne jest dla mnie, że lasy i konwalie otwarte, że emeryci mogą cały dzień kursować, a i nie emeryci mogą chleb kupić po 11 ej. Wirus już nie zaraża w marketach i dużych sklepach, bo uroczyście otwarte zostały. Grasuje natomiast w barach, u kosmetyczek, u fryzjerów i innych dotykowych miejscach. Cichcem farbowałam włosy. Pod osłoną nocy u koleżanki, żeby jakoś wygladać. Siwe kłaki nie zwarzaja na wirusa, rosną jak wściekłe
Podziemie kwitnie . Czy kto widział ministrów z zarośnietą grzywą, czy innych znanych zapuszczonych celebrytów? Też korzystają cichcem.
Troche sie ogarnęłam , uff.... I taka moge ruszyć w miasto. Galeria wita i zaprasza! Co się przyoszczędziło w ostatnim czasie, to teraz kasa pójdzie na promocje. Listonosze biorą oddech, bo sama myśl o wyborach korespondencyjnych spędzała im sen z powiek.
Powiedzmy sobie -codzienność wirusowa została oswojona!
Mijamy się na ulicy i przechodząc pukamy się gdzies łokciem, czy inną częścią ciała.Nikt juz afery nie robi. Nikt też już nie pilnuję z centymetrem przynależnych mi metrów.
A i sytuacja wyposażenia nas w maskę, zmieniła sie . Doczekalismy sie, że maski są i to przeróżnego kalibru, z resztek materiałów , z poprutych fartuszków , czy innych sukienek,
przerabiane na zatykacze twarzy. Produkcja na dużą skalę ruszyła.
Taka potrzeba i dobrze, że są.
Czy coś zrozumielismy? Czy coś doceniliśmy?
Wracam do domu, ale pięknie. Maj jest cudowny, na wsi widać to dokłądnie. Położyłam się na cudzym polu pachnącego rzepaku- ale superrrrr!
Jak było na świecie, jeszcze trzy miesiące temu bez wirusa, to nikt nawet nie zwracał uwagi
na otaczajacy nas świat. A teraz porcjami dajemy sobie radość.
Mam swoje marzenia i nie zawaham się ich użyć.
Wychodze z domu i myślę, co by tu założyć?
Zakładam uśmiech, on każdemu pasuje.
Bo życie jest piękne i pełne nadziei, abyśmy tylko serce dla siebie mieli.....
Wiek podeszły, trudna rada , wszystko z wolna mi wysiada....
Jak nie bok, to wzrok.
Jak nie brzuch, to słuch
Jak nie łokieć, to paznokieć....CHOLERA!
Trzeba się podreperować tu i ówdzie zaszpachlować. Ale porady lekarskie na telefon to może być nieco mało. Wyczytałam gdzieś, że starość zaczyna się wtedy, kiedy nie możesz już umyć pięty w zlewozmywaku....Ja jeszcze myję.......
Może z wiekiem tych obserwacji i przemysleń więcej?
Wchodzę do apteki, kolejki nie ma, swobodnie podaje szyfr z kartki CG24H, czy jakoś tak.
Zerkam na leki w gablotach i wszystkie mi pasują do moich dolegliwości: coś na stawy, coś na złą przemianę, coś na cerę...no wszystko dla mnie.
W tej nowej , wirusowej sytuacji odkryłam dużo ciekawych rzeczy i swoje przemyślenia mam!Ważne jest dla mnie, że lasy i konwalie otwarte, że emeryci mogą cały dzień kursować, a i nie emeryci mogą chleb kupić po 11 ej. Wirus już nie zaraża w marketach i dużych sklepach, bo uroczyście otwarte zostały. Grasuje natomiast w barach, u kosmetyczek, u fryzjerów i innych dotykowych miejscach. Cichcem farbowałam włosy. Pod osłoną nocy u koleżanki, żeby jakoś wygladać. Siwe kłaki nie zwarzaja na wirusa, rosną jak wściekłe
Podziemie kwitnie . Czy kto widział ministrów z zarośnietą grzywą, czy innych znanych zapuszczonych celebrytów? Też korzystają cichcem.
Troche sie ogarnęłam , uff.... I taka moge ruszyć w miasto. Galeria wita i zaprasza! Co się przyoszczędziło w ostatnim czasie, to teraz kasa pójdzie na promocje. Listonosze biorą oddech, bo sama myśl o wyborach korespondencyjnych spędzała im sen z powiek.
Powiedzmy sobie -codzienność wirusowa została oswojona!
Mijamy się na ulicy i przechodząc pukamy się gdzies łokciem, czy inną częścią ciała.Nikt juz afery nie robi. Nikt też już nie pilnuję z centymetrem przynależnych mi metrów.
A i sytuacja wyposażenia nas w maskę, zmieniła sie . Doczekalismy sie, że maski są i to przeróżnego kalibru, z resztek materiałów , z poprutych fartuszków , czy innych sukienek,
przerabiane na zatykacze twarzy. Produkcja na dużą skalę ruszyła.
Taka potrzeba i dobrze, że są.
Czy coś zrozumielismy? Czy coś doceniliśmy?
Wracam do domu, ale pięknie. Maj jest cudowny, na wsi widać to dokłądnie. Położyłam się na cudzym polu pachnącego rzepaku- ale superrrrr!
Jak było na świecie, jeszcze trzy miesiące temu bez wirusa, to nikt nawet nie zwracał uwagi
na otaczajacy nas świat. A teraz porcjami dajemy sobie radość.
Mam swoje marzenia i nie zawaham się ich użyć.
Wychodze z domu i myślę, co by tu założyć?
Zakładam uśmiech, on każdemu pasuje.
Bo życie jest piękne i pełne nadziei, abyśmy tylko serce dla siebie mieli.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz