czwartek, 7 maja 2020

"PORCJOWANA RADOŚĆ"

Nie ma co  zgrywać młodej , kiedy w boku szczyka i szału zdrowotnego  nie ma.
Wiek podeszły, trudna rada , wszystko z wolna mi wysiada....
Jak nie bok, to wzrok.
Jak nie brzuch, to słuch
Jak nie łokieć, to paznokieć....CHOLERA!
Trzeba się  podreperować tu i ówdzie zaszpachlować. Ale porady lekarskie na telefon to może być nieco mało. Wyczytałam gdzieś, że starość zaczyna się  wtedy, kiedy nie możesz już umyć pięty w zlewozmywaku....Ja jeszcze myję.......
Może z wiekiem tych obserwacji i  przemysleń więcej?
Wchodzę do apteki, kolejki nie ma, swobodnie podaje szyfr z kartki CG24H, czy  jakoś tak.
Zerkam na leki w gablotach i wszystkie mi pasują  do moich dolegliwości: coś na stawy, coś na złą przemianę, coś na cerę...no wszystko dla mnie.
W tej nowej , wirusowej sytuacji odkryłam dużo ciekawych rzeczy i swoje przemyślenia mam!
Ważne jest dla mnie, że lasy i konwalie otwarte, że emeryci mogą cały dzień kursować, a i nie emeryci mogą chleb kupić  po 11 ej. Wirus już nie zaraża w marketach i dużych sklepach, bo uroczyście otwarte zostały. Grasuje natomiast w barach, u kosmetyczek, u fryzjerów i innych dotykowych miejscach. Cichcem farbowałam włosy. Pod osłoną nocy u koleżanki, żeby jakoś wygladać. Siwe kłaki nie zwarzaja na wirusa, rosną  jak wściekłe
Podziemie kwitnie . Czy kto widział ministrów z zarośnietą grzywą, czy innych znanych zapuszczonych celebrytów? Też korzystają cichcem.
Troche sie ogarnęłam , uff.... I taka moge ruszyć w miasto.  Galeria wita i zaprasza!  Co się przyoszczędziło w ostatnim czasie, to teraz kasa  pójdzie na promocje. Listonosze biorą oddech, bo sama  myśl o wyborach korespondencyjnych spędzała im sen z powiek.
Powiedzmy sobie -codzienność wirusowa została oswojona!
Mijamy się  na ulicy i przechodząc  pukamy się gdzies łokciem, czy inną częścią ciała.Nikt juz afery nie robi. Nikt też już nie  pilnuję z centymetrem  przynależnych mi metrów.
A i sytuacja wyposażenia nas w maskę, zmieniła sie . Doczekalismy sie, że maski są i to  przeróżnego kalibru, z resztek  materiałów , z poprutych  fartuszków , czy innych  sukienek,
przerabiane na zatykacze twarzy. Produkcja na dużą  skalę  ruszyła.
Taka potrzeba i dobrze, że są.

Czy coś zrozumielismy? Czy coś doceniliśmy?
Wracam do domu, ale pięknie. Maj jest cudowny, na wsi widać to dokłądnie. Położyłam się na cudzym  polu pachnącego rzepaku- ale superrrrr!
Jak było na świecie, jeszcze trzy miesiące temu bez wirusa, to nikt nawet nie zwracał uwagi
na otaczajacy nas świat. A teraz porcjami dajemy sobie radość.
Mam swoje marzenia i nie zawaham się  ich użyć.
Wychodze z domu i myślę, co by tu założyć?
Zakładam uśmiech, on każdemu pasuje.
Bo życie jest piękne i pełne nadziei,  abyśmy tylko serce dla siebie mieli.....







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz