Duszę się. Brakuje mi powietrza, jak diabli.
W innym życiu byłam pewnie księżniczką? Kto wie? Mała niedogodnośc w postaci
maseczki i już mi źle. Koronę niejedną mam w schowku i nie zawacham się jej użyć.
Ciekawe, czy tylko ja tak mam, czy większośc z nas tak to czuje?
Dlaczego nosimy te maski? Wyczytałam dziś:
"1% nosi, żeby się nie zarazić, kolejny 1%, żeby nie zarazić innych, a następne 98%,
żeby nie dostać mandatu". I to prawda jest. Kawałek szmatki, która podobno uratuje nam życie?
Ta szmatka, która wcześniej była wysłużonym fartuszkiem, niepotrzebną spódniczką z lat 80 tych , czy pomysłem na pościel - nigdy nie zreazlizowanym.
Ok, nakaz jest nakaz, nie będę się stawiać. Wczoraj zdjęłam na dłuższą chwilę idąc ulicą, a tu radiowóz, ale zdążyłam zniknąć za rogiem tej ulicy. Spociłam się podwójnie.
Co pewien czas wystawiam dzioba, żeby łapać powietrze.
To nie na moje zdrowie, takie rzeczy, które niby dla zdrowia są!
A i gwarancji nie ma żadnej.
Idzie znajoma naprzeciw mnie, uśmiecham się do niej szerokim uśmiechem,
pewnie aż jedynki mi wyschły i całe uzębienie na wierzchu jest? Uświadamiam sobie,
że przecież ryj zakryty maską jest. Złapałam się na tym kilka razy dziennie.
Będe piłowac powagę, tylko żeby nie weszła w krew. Bo po co wariować i wyszczerzać uzębienie,
skoro tego nie czuć. Mijałam kobietę w masce- nie poznałam w niej swojej koleżanki.
Jakaś pani przyglada mi się kurczowo. Olśniło mnie!
- gdzieś ją chyba widziałam? ale gdzie?
Odezwała się pierwsza, a to Jolka przecież była.
Jakaś obca całkiem się wydała, bez swoistego krzywego nosa i szerokich ust.
Za chwilę zapomnimy, kto jest kto?
Byłam na zakupach, pomadke piekną kupiłam i nawet raz użyłam.
Dokładnie przylepiłam się do materiału i trwały ślad zostawiłam.
Bo akurat teraz zachciało mi się być piekną?!
Razu pewnego do sklepu weszłam z mężem, obeszliśmy wszystkie rzędy i regały
i wyszliśmy z torbami pełnymi zakupów. Ruch duży był. Myślałam, że z mężem nadal idę,
a tu patrzę, facet maskę zdejmuję i obcy jakiś taki chłop przede mną stoi.
O mały włos i do domu bym go przywiozła. Pilnujmy się wszyscy, żeby się nie zgubić
i obcych do domu nie przyprowadzić, chyba że wstępnie wygrywa w konkurencji z męzem?
Na randce pierwszej maski nie zdejmować, a na drugiej można i maskę i cała resztę ciuszków,
jeśli okaże się oczywiście, że pod maską ktoś fajny jest!
Gdybyście spotkali swoją Tereskę , czy inną Marysię i schowana będzie pod maską,
a nawet jeśli ona by dowaliła Wam:
- Maria, ale dawno Cię nie widziałam, ale się postarzałaś !
to zawsze możecie odpowiedzieć:
- Terenia kochanie, a ja Ciebie poznałam po tej starej sukience ze studniówki:)
Niech ta maska-rada już sie skończy:)
W innym życiu byłam pewnie księżniczką? Kto wie? Mała niedogodnośc w postaci
maseczki i już mi źle. Koronę niejedną mam w schowku i nie zawacham się jej użyć.
Ciekawe, czy tylko ja tak mam, czy większośc z nas tak to czuje?
Dlaczego nosimy te maski? Wyczytałam dziś:
"1% nosi, żeby się nie zarazić, kolejny 1%, żeby nie zarazić innych, a następne 98%,
żeby nie dostać mandatu". I to prawda jest. Kawałek szmatki, która podobno uratuje nam życie?
Ta szmatka, która wcześniej była wysłużonym fartuszkiem, niepotrzebną spódniczką z lat 80 tych , czy pomysłem na pościel - nigdy nie zreazlizowanym.
Ok, nakaz jest nakaz, nie będę się stawiać. Wczoraj zdjęłam na dłuższą chwilę idąc ulicą, a tu radiowóz, ale zdążyłam zniknąć za rogiem tej ulicy. Spociłam się podwójnie.
Co pewien czas wystawiam dzioba, żeby łapać powietrze.
To nie na moje zdrowie, takie rzeczy, które niby dla zdrowia są!
A i gwarancji nie ma żadnej.
Idzie znajoma naprzeciw mnie, uśmiecham się do niej szerokim uśmiechem,
pewnie aż jedynki mi wyschły i całe uzębienie na wierzchu jest? Uświadamiam sobie,
że przecież ryj zakryty maską jest. Złapałam się na tym kilka razy dziennie.
Będe piłowac powagę, tylko żeby nie weszła w krew. Bo po co wariować i wyszczerzać uzębienie,
skoro tego nie czuć. Mijałam kobietę w masce- nie poznałam w niej swojej koleżanki.
Jakaś pani przyglada mi się kurczowo. Olśniło mnie!
- gdzieś ją chyba widziałam? ale gdzie?
Odezwała się pierwsza, a to Jolka przecież była.
Jakaś obca całkiem się wydała, bez swoistego krzywego nosa i szerokich ust.
Za chwilę zapomnimy, kto jest kto?
Byłam na zakupach, pomadke piekną kupiłam i nawet raz użyłam.
Dokładnie przylepiłam się do materiału i trwały ślad zostawiłam.
Bo akurat teraz zachciało mi się być piekną?!
Razu pewnego do sklepu weszłam z mężem, obeszliśmy wszystkie rzędy i regały
i wyszliśmy z torbami pełnymi zakupów. Ruch duży był. Myślałam, że z mężem nadal idę,
a tu patrzę, facet maskę zdejmuję i obcy jakiś taki chłop przede mną stoi.
O mały włos i do domu bym go przywiozła. Pilnujmy się wszyscy, żeby się nie zgubić
i obcych do domu nie przyprowadzić, chyba że wstępnie wygrywa w konkurencji z męzem?
Na randce pierwszej maski nie zdejmować, a na drugiej można i maskę i cała resztę ciuszków,
jeśli okaże się oczywiście, że pod maską ktoś fajny jest!
Gdybyście spotkali swoją Tereskę , czy inną Marysię i schowana będzie pod maską,
a nawet jeśli ona by dowaliła Wam:
- Maria, ale dawno Cię nie widziałam, ale się postarzałaś !
to zawsze możecie odpowiedzieć:
- Terenia kochanie, a ja Ciebie poznałam po tej starej sukience ze studniówki:)
Niech ta maska-rada już sie skończy:)
Życiowe to wszystko bardzo�� Lubię poczytać, pośmieje się, a nawet jak nie śmieszne to chociaż coś przeczytałam między zmianą pieluchy i mlekiem😉😉 Pozdrawiam Kinga
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Staram się, żeby to było o naszej codzienności. Raz wesoło, raz smutno- bywa różnie. Dzieci rosną szybko z pieluch, ani się obejrzysz, a będziesz kochaną teściową:)
Usuń