czwartek, 30 lipca 2020

"CYRK PODWÓRKOWY""

O szczególnej ostrożności słyszę to tu, to tam.
Wirus gdzieś szaleje, ale staramy się, żeby nie spędzał nam snu z powiek.
Jadę samochodem do miejsca mojego codziennego postoju, a tuż obok właśnie
wyrósł w oka mgnieniu cyrk. Taki z prawdziwego zdarzenia, wiele miejsc siedzących
jeden przy drugim niemal. Ale fajnie. Wirus raczej nie powinien się  dostać do środka.
Tam są ludzie i zwierzęta otoczone kopułą bezpieczeństwa. Widzę zbliżający się tłum.
Fakt, że cyrk uczciwy, bo w nazwie "Korona"....., więc nic tu nie zaskoczy.
Co innego przychodnia. Tu na bezpieczeństwo nie można liczyć.
Założyć maseczkę, czy nie? Niby na świeżym powietrzu czekam - to nie trzeba na powietrzu,
ale to już  przedprzychodnia jest, więc pewnie tak- nosek zakryć trzeba? HM?
Ot dylemat jest. Idę  na badania tzw.okresowe, a tutaj ku mojemu zdziwieniu tzw.szlaban.
W drzwiach przychodni pojawia się  co kilka minut kobieta, która odpowiada na pytania
oczekującego w napięciu tłumu:
- kiedy moja kolej, Pani sprawdzi mi ?
- do ginekologa chciałam, boli mnie jajnik, kiedy mnie przyjmie?
- ucho mnie boli, laryngolog już dojechał?
- Pani zerknie na wyniki badań( i ta czyta głośno- cholesterol w stanie krytycznym jest....400)
Odpowiada Pani od ruchu, tzw. główna ruchowa  tego miejsca
- Pani powie pesel to zapiszę Panią
- jeszcze raz, jaki, cooooo? nie słyszę!
- pesel chciałam......i numer telefonu.....
Życie uliczne nabiera rumieńców. Ja pierdzielę, w pół godziny wiem , kto ile ma lat, kto jest samotny, kto ma trochę kasy, a z kim nie warto wchodzić w relacje, bo kupa chorób wisi w powietrzu. I ta głucha od chorego ucha dyktuje na pół ulicy w świetle ustawy o RODO i wielu innych
ustaw swoje dane wrażliwe, a każdy ucho zdrowe nadstawia i już wie, co można z takim peselem zrobić. Ja stoję  i czekam niecierpliwie. Boje się zapytać, bo wtedy i "ruchowa" zaczęłaby mnie wypytywać na ulicy. Mój pesel nie jest powodem do ulicznego obnoszenia się  nim.
Co chwila dochodzi ktoś zdezorientowany i nas zagubionych jest tu już przynajmniej 30 tu.
Mianowałam siebie przewodniczącą  tej przychodniowej kolejki.
Nawiązuje liczne relacje. Poznałam kobietę, która stała o kulach, stała  i czekała.
Zaczęłyśmy rozmowę, polonistka emerytowana.
Co chwila mnie poprawiała, kiedy ja krzyczałam do każdego przybywajacego kolejkowicza:
-stoimy na dworzu, ten Pan w zielonym jest ostatni
-Pani nauczycielka mnie poprawiała
- nie mówi się na dworzu, tylko na dworze
- acha, myślałam, że słowo " na dworze" używa się w połączeniu
na dworze cesarskim, na dworze zamkowym, a kawałek chodnika przed przychodnią ,
to trzeba mówić odważnie "na dworzu stoję i nikt mnie nie ruszy-kuźwa"
I słucham dalej:
- kochana moja, męża nie mam, syn umarł, sama jedna zostałam, mieszkanie mam duże
i wiek mam konkretny, pora umrzeć będzie i co z tym mieszkaniem zrobić? Ożywiłam się.
Zastanawiałam się, czy na taki tekst ta kobieta od chorego ucha nie ozdrowiała. Mieszkanie do przejęcia było przecież w zasięgu słuchu......
Rozmowa się rozkręcała. Nie mogłam już zapanować nad nowymi pacjentami, bo moim zadaniem było skupić się na uczciwym słuchaniu.
Do naszej grupki dochodzili nowi ludzie i rozmawiali. Po 40 minutach znałam już 70% osób w kolejce. Miałam dość danych, żeby się  z nimi zaprzyjaźnić, wejść do rodziny, czy przejąć spadek.
Kiedy już wybiła moja kolei żal było się rozstać.
Na końcu doszedł przystojny mężczyzna i jak z rozmowy wynikało, był samotny.
No, niejedna mogłaby pomyśleć o nim jak o potencjalnym kandydacie na męża lub kochanka.
Wiadomym jest, że kościół katolicki informuje, że zdrady małżeńskie powyżej 60 roku życia traktowane są nie w kategorii grzechu, a bardziej cudu. Gdyby tak pocudować?......
cdn.








sobota, 25 lipca 2020

"1000 + na drugiego męża...."

Chodzą plotki, że  do rządu trafił słuszny  projekt  1000 + na drugiego i kolejnego męża.
Warto pomyśleć o zmianach, bo niosą ze sobą konkretną wartość.
Dzieci urosły, więc 500+ się nie należy. Na wyprawki też nie.
Do emerytury trochę  brakuje, więc 13, czy 15 tki też się nie uda dostać.
Jestem w tzw. wieku przejściowym.
Co tu zrobić, żeby jednak było mi dane?
Liczyłam na 1000+ na wakacje, bo tak mi przeleciało gdzieś w TV, ale też
przeleciało z wiatrem. Nie dla mnie te luksusy.
I w tej sytuacji zapytam - jak żyć?
Gdy wszystko idzie bokiem i gdy dostajesz porządnego kopa od losu -wyjścia są dwa:
można usiąść i się  użalać nad sobą, a można też ruszyć do przodu wykorzystując siłę  rozpędu. Ale dobrze byłoby też przyoszczędzić, to co już udało nam się  uzbierać.
Chodzą  słuchy w pewnych kręgach, że przysługuje" 50% zniżki na drugi ślub kościelny"
Świat stanął na głowie, nawet uczonym radzieckim to się nie śniło.
Unieważnienie ślubu ojcu trójki dzieci, po 20 latach małżeństwa z nową żoną,
też po rozwodzie nastąpiło w jednym z większych sanktuariów w Polsce
i jeszcze w ramach zniżki. To jest jakiś cyrk? Czy to jest kościół? A zasady jakieś?
A ja wszystko zgodnie z prawem, wiekiem, uczciwością podatkową  i nic się nie należy.
"Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca, opłaca się być nieuczciwym,
 ale nie warto". Majątkiem są dzieci same w sobie, ale kiedy były małe
 to trzeba było radzić sobie w ramach dochodów własnej, pracującej rodziny, bez 500+.
Było wówczas tzw. rodzinne, ale zazwyczaj nasz wspólny dochód z mężem
przekraczałam o 6 zł i się  nie należało 500+
Na kota pewnie tez będzie ?! A ja? A my? A oni?
Czytam ogłoszenie:
"samotna matka z 5 tką  dzieci pozna miłego Pana.....
Takie ogłoszenia cieszą  się  dużym powodzeniem.
Odzew jest nawet większy, niż w przypadku  samotnego rolnika z hektarami.
A i rząd prosi, żeby samotne matki wreszcie się ustatkowały, bo potem będzie sześćset, siedemset i wyżej. Uznano, że  samotna matka przy piątce  dzieci nie jest już samotna.
A mężowie tego słuchają i apetytu na dzieci nabierają .
Mówię  mojemu chłopu, żeby dał mi spokój bo wiekowa jestem i nie musimy jak inni
a on "że pińcet złotych piechotą  nie chodzi"i bierze mnie w obroty.
Ostatni dzwonek dla mnie..., a jak odwołają  i będą  płacić " za nieposiadanie"?
1000+na drugiego męża  tez nie warto.
Kobiety! Zrozumcie!
Faceta nie da się zmienić. Jeśli myślicie, ze inny będzie mniej wymagał ,
a może więcej dawał niż obecny, to nie...faceta nie zmienisz, chyba że na innego:)
Dopłacić 1000 ukochanemu i niech zostanie!
Kiedyś to czasy  były inne, ale miały swój urok
nie było internetu, ale był internat
nie było czatu- ale stało się na czatach,żeby zobaczyć ukochanego
nie było gadu-gadu, ale chłop z kobitą wychodzili sobie na gadulca
nie było komórek, ale była ta jedna komórka koło domu i tam się dużo działo!
Mały apel na koniec :
Dziewczyny wychodźcie za mąż raz i w młodym wieku, żebyście później były szczęśliwymi rozwódkami i mogły korzystać z życia, a pieniądz-rzecz nabyta.















czwartek, 23 lipca 2020

" T E L E P O R A D Y""

Tu boli i tam boli, ale trzeba spiąć  pośladki i wytrzymać.
- może przejdzie?!
- samo weszło, to i samo wyjdzie!
No chyba, że nie da rady wytrzymać  to trzeba pilnie dzwonić do przychodni.
Telewizja podpowiada różne rozwiązania, typu witaminy dobre na wszystko, a rutinoscorbin to już naprawdę życie ratuje. Ale jeśli jednak nie przejdzie?
Co mnie fascynuje w dzisiejszych czasach?
W maseczce już można do kościoła, na dyskotekę  można, do marketu też,
ale  ratować swoje zrujnowane zdrowie w przychodni  to już nie.
Nie można osobiście uderzyć z rana do swojego lekarza rodzinnego, bo kontakt osobisty jest niemożliwy, ale oferuje nam tylko tele porady. Służba zdrowia proponuje wprawdzie rozmowy bez maseczki, ale to nie to samo, co kontakt na żywo. Sprawa jest poważna, bo jedno ucho nie odbiera bodźców żadnych, a drugie bardzo słabo. Dzwonię  zatem, połowy nie słyszę,
no bo akurat coś z uchem jest.
- trzeba czekać! Skontaktujemy się  z Panią, proszę czekać!.
Mam dyżur w domu, nie ruszam się nigdzie, bo między 10  a 13 będzie telefon.
Czekam, telefon w ręku, podglądam na ekran co chwila.
Siku robię pośpiesznie, z telefonem w dłoni. Mimo tego, że sobota myślę sobie,
że teraz jestem na etapie oczekiwania, więc nic innego się nie liczy,
bo ja właśnie akurat czekam i jestem całą  sobą gotowa na poradę.
Wreszcie telefon, lekarz zaczyna rozmowę:
- proszę  powtarzać za mną - i szepcze półgłosem
- czterdzieści cztery- mówi!
- dwadzieścia dwa - pomyliłam się w odpowiedzi, z tego zdenerwowania (bo myslałam ,ze pyta ile dni nie słyszę - wiec wyszło mi 22)
- no tak - notuje lekarz- 50% utraty słuchu
Innym razem nie oddzwania, tylko przychodzi sms od lekarza
- jeśli sprawa jest pilna wyślij smsa o treści - "proszę o pilny kontakt".
O kużwa....a jak nie pilna, skoro głucha jestem i czekam w tej głuchości na telefon.
Jak zyć? Lekarze powinni się przekwalifikować na wróżbitów, a numer do nich
powinien się zaczynać na 0700.
Przychodnie zamknięte na cztery spusty, a tele porada ma uzdrawiać.
Skarży się znajomy lekarzowi:
- Panie doktorze, nie mogę zasnąć, przewracam się z boku na bok i nic!
a lekarz na to:
- też bym nie zasnął jakbym się tak wiercił
Zastanawiam się, jak wyglądają inne tele?
Badanie ginekologiczne wydaje się  proste, otwierasz komputer, nachylasz się  pod
właściwym kątem, a z drugiej strony ON-TELELEKARZ- zajrzy tu i zajrzy tam
i powiększy obraz w komputerze i wypatrzy, co wypatrzyć trzeba.
OT TECHNIKA!
Podsłuchałam rozmowę  lekarzy:
-wiesz, miałem dziwny przypadek, pacjent powinien już  dawno zejść ,
 a on zdrowieje z dnia na dzień
- tak...czasem bywa, że medycyna jest bezradna.
Abyśmy zdrowi byli!!!









sobota, 18 lipca 2020

"MIEĆ WSZYSTKO W DUPIE""

Leżeć beztrosko na hamaku i mieć wszystko w dupie!
Sączyć słomką drinka "krwawą merry", albo inną fantazję. Czerpać promienie słońca,
grzać swoje ciało i myśli, ech...., na chwilę tylko przymknęłam oczy, a  tu myśli wirują.
O tańczących ciemnoskórych, w kusych ubraniach nie wspomnę.
Która z nas  by tak nie chciała?  Przez dzień cały, albo tydzień. Miesiąc to już za długo by było. Trzeba zejść na ziemię. Malediwy fajne są, ale przecież gdyby tak wciąż dobrze było to
znudziłoby to. Pewnie bym zatęskniła  za wsią spokojną, wsią cichą,
z polem rzepaku, czy maków w tle. No dobra, otworzyłam oczy i uszy, a tu słyszę :
- co dziś na obiad?
- no karkówkę przecież zrobiłam, nie smakuje Ci?
- żuję i żuję i jakoś nie ma smaku
-- a maskę zdjąłeś do jedzenia?
Maska mi przypomniała, że Malediwy na razie na bok, a teraz trzeba w polskiej
rzeczywistości przetrwać to nieupalne lato.
Tworzę namiastkę mojej wolności,  celebruję  moją ulubioną kawę z mleczkiem,
w ulubionej filiżance w bratki, ręcznie  malowanej (ale nie przeze mnie)
Biorę kieliszek wina w rękę i odpływam myślami.
Niech świat pędzi do zagłady - beze mnie.
Bo w życiu nie chodzi o to, żeby mieć milion na koncie, ale żeby mieć milion takich chwil,
które wywołują u nas bicie serca, z zachwytu nad życiem.
Jeśli miłość-to tylko prawdziwa.
Jeśli przyjaźń- to tylko szczera.
Jeśli obecność -to tylko niewymuszona.
Jeśli być kimś- to tylko sobą.
A dni bywają różne i te smutne również i pełne beznadziei także.
Ale każdy dzień daje nową szansę. Dzień, w którym wszystko może się zmienić
zaczyna się każdego poranka.
Trzeba żyć  pełną piersią. A swoją drogą to boję się, że mąż po mojej śmierci sprzeda
moje ciuchy, buty i torebki, za cenę, za którą mówiłam mu, że je kupiłam...
Nie ma większej wolności niż wolność bycia sobą!
Całe życie słyszę, że dobrze się zapowiadam, że dobrze rokuję, że jestem cudem do odkrycia...
a ja swój wiek mam. I kiedy odkryją, pytam? Wieko trumny raczej....
Jestem w wieku, kiedy mój umysł myśli, że ma 25 lat, moje poczucie humoru sugeruje, że jestem nastolatką, a moje ciało zastanawia się, czy da radę zwlec się z łóżka.
Jeśli nauczymy się śmiać z samych siebie, to nigdy nie zabraknie nam rozrywki.

Dobre i złe chwile są częścią życia, ale uśmiech w obu tych sytuacjach jest sztuką życia,
której postanowiłam się  nauczyć.
Staram się też trzymać lekką nadwagę. Byłoby nie fair wobec innych kobiet, gdybym prócz swojej urody i inteligencji była jeszcze szczupła.
Czyż nie?
















czwartek, 16 lipca 2020

"NIE BĄDŹ DURNY- IDŹ DO URNY".

"Nie bądź durny, idź do urny"- takie niepisane hasło przyświecało nam w ostatnim czasie.
Na płocie sąsiada znajomej  wisiał plakat jednego z kandydatów, a na płocie obok
plakat drugiego kandydata. Już dobrze nie będzie w relacjach sąsiedzkich. Przechodzą obok siebie bez słowa. Plakaty ściągną, ale pamięć zostanie kto za kim obstawał,
zostanie to w głowie. Nasze matki wychowały nas bez 500+, bez 300+
pracując przy tym i medalu nie dostały.
Dlatego warto przytoczyć 5 ciekawych zasad, które przydadzą  się w życiu:
-wybacz wrogowi jego poglądy, ale zapamiętaj typa
-pomagaj potrzebującym, bez względu na przekonania polityczne, a on na pewno wspomni Twoje imię, gdy znów będzie potrzebował pomocy
- pieniądze szczęścia nie dają, ale wygodniej płakać w mercedesie, niż na rowerze
- wiele osób żyje tylko dlatego, że zabójstwo jest karalne
- alkohol nie rozwiązuje problemów, ale mleko też przecież nie.
Gorący okres wyborczy minął, za chwilę  wszystko ucichnie i wrócimy do naszej
rzeczywistości z wywalczoną:  tańszą  musztardą  i tańszymi podpaskami.
Były obawy co do tego, co będą musieli  zrobić wyborcy, gdyby jednak przegrał wódz?
Chodzą słuchy, że będą musieli iść do pracy.
Dobrze, że nie jestem normalna bo już dawno bym zwariowała.
Inny znajomy na fb napisał przed wyborami:
- kto będzie głosował na .....(tu pada imię i nazwisko), proszę o zniknięcie
 z mojej listy znajomych. Tolerancja duża, nie?
Ale, po każdym dniu stawiamy kropkę, odwracamy kartkę i zaczynamy od nowa.
Eksperci twierdza, że "wygrał JEDEN  przede wszystkim dlatego, że dostał więcej głosów.
Natomiast ten DRUGI dostał za mało i dlatego też przegrał. To jest analiza obecnej sytuacji"
No niby takie oczywiste, a jednak trzeba to przemyśleć.
Szanse trzeba dać i tyle.
Prawie zapomniałam przez chwilę, że jest pandemia, że wirus korony szaleje,
przez chwilę  panował polityczny wirus nienawiści.
Krzyżyk postawiony został i już.
I przytoczę rozmowę  ojca z synem:
- tatusiu, czy wszystkie bajki zaczynają  się  od słów "Dawno, dawno temu..."
-nie, synku. Część z nich zaczyna się  od  słów "Gdy zostanę wybrany na to stanowisko..."
Bądź dobrej myśli, bo po co być złej!












poniedziałek, 6 lipca 2020

"MOJE ŻYCIE, MOJE KREDKI"

Swoje życie układam jak chcę, bo każdy jest kowalem swojego losu.
Życie bajką nie jest, ale jakby się  postarać to czasem można być księżniczką,
czasem baba jagą, a czasem wiedźmą. Gdyby mieć pierścień Arabelli, pamietacie go?
Nie zazdroszczę, nie oceniam, wiem na co sama mogę sobie pozwolić?
Kiedy już koloruję swoje życie, to mam takie prawo, żeby czasem wyjechać za linię,
a czasem zamalować na różowo całą moją kartkę. Czarne linie są takie tylko  dla mnie,
ale bez obnoszenia się z tym, bo kredka akurat się mogła złamać.....
Zdarzyło się, że ktoś podsumował mnie z zarzutem:
- ty jesteś taka wesoła i zadowolona z życia, to mój smutek nie pasuje do Twojego życia,
 nie chce w nim być". Nic bardziej bzdurnego nie słyszałam. Oczywiście,ze swoje smutki mam.
 Rozumiem smutnych, strapionych, nieszczęśliwie zakochanych,
znudzonych monotonnym życiem... Rozumiem! Takie życie  bywa czasem. Ale czas mija....
Moje życie również takie bywa, ale nie zawsze i nie wciąż.
Warto uświadomić sobie, że jutra może nie być. Trzeba nauczyć się żyć chwilą,
tą która akurat nam się  przytrafiła. Nie wracać wstecz, nie myśleć o tym co będzie?
Będzie to, co ma być i tyle.
Bawić się, korzystać z tego co los niesie, bo może to ostatni dzień...tego tygodnia? A może ostatni
tego  ziemskiego życia? Ludzie mnie zadziwiają swoja historią. Gdyby założyć czyjeś buty  i zobaczyć co on przeżył? Każdy swoją historię ma.
Nie ma co być złym, zazdrosnym, nieszczęśliwym bez większego powodu.
"Włosy się nie układają, nie mam tej wymarzonej sukienki, moja kobieta nie
chce seksu tyle co ja, łee- muszę wstać do pracy...."
Wstawaj, walcz i żyj-pełną piersią- bo jutra może nie być.
Wierzę w znaczenie tych słów i bardzo je rozumiem .
Myślałam nad tym, żeby dzieci w szkołach zrozumiały sens życia, jego radości i smutki
powinny wiedzieć, jak wygląda życie innych tak naprawdę.
W szkołach poza wycieczkami do kina, powinny być wędrówki z przemyśleniami do Domów Dziecka, do Domów Spokojnej Starości, do Hospicjów i innych miejsc szczególnych,
do ludzi, których bólu nie widzimy z daleka i nie czujemy go.
Tam wszystko się nam rozjaśni, co w życiu ważne jest, a co banalne i bez znaczenia.
" Być zawsze dobrym,
choć nie zawsze dobroć popłaca.
Lecz czasem bywa tak,
że z nawiązką do nas wraca!
Kiedy coś zawodzi.
Trzeba wierzyć, że się  uda
czasem wiara, czyni cuda.
trzeba walczyć, trzeba żyć...
trzeba po prostu sobą być!"

"BĄDŹ JAK RZEPAK-OLEJ WSZYSTKO, ROZKWITAJ I ŻYJ !"
                             i  jeszcze  coś....

"BĄDŹ DOBREJ MYŚLI, BO PO CO BYĆ ZŁEJ?"
                                    .


"Zupa musztardowa"

Wyszłam z pracy późno, zeszło się jakoś .....
Spotkałam człowieka w masce, szedł prosto "na mnie". Brzmi trochę jak z  horroru,
takiego czarnego. Cały ryj miał poobijany, oko fioletowe- przytarte mocno i myślę,
że wylał, albo i też wlał w siebie cały płyn dezynfekcyjny, zakoszony gdzieś z marketu.
Takiemu to na zdrowiu zależy. Maska idealnie zakryła potłuczonego, zaplutego dzioba.
Przeszłam obok, a mnie tez lekko odurzyło.
Teraz już wiem, do czego służy maska?!
Zakrywa wszelkie niedoskonałości i doświadczenia dnia poprzedniego.
Jest sposób na bezradnego człowieka, którego nawet lustro się boi.
Ale nie o tym miało dziś być.
Polityki ruszać nie chcę, przynajmniej przed wyborami, ale obniżkę  podatku VAT
na musztardę trzeba skomentować.
Przyszłam do domu, rzuciłam torby i myślę, co by tu do gara włożyć?
Rosół był, pomidorowa - porosołowa też niedawno, kalafiorowa skończyła się  w piątek...
a może by tak zupę musztardową zrobić, z promocji? .
Smak pewnie zaskoczy, ale skoro już taniej jest, to czemu by nie spróbować?
Na musztardę zniżka, ale na kiełbasę jako wkładkę to już nikt nie pomyślał.
Dawno na grilu nie był minister jeden z drugim i pewnie nie wiedzą, że tania musztarda najlepiej smakuje z niedrogą też kiełbaską, o karkóweczce  nawet nie wspomnę.
Byłoby miło przy węglikach pomarzyć...o lepszym życiu?
Kogo  skreślić iksem, żeby dobrze było?.
Do emerytury 10 lat zostało na dziś i za tych rządów, ale gdyby tak rządy się zmieniły,
to z laseczką, okularami, aparatem słuchowym, wyjmowanymi zębami i peruką można by
się  zmierzyć z życiem w służbie narodu.
Póki co, nadzieję mam że świat zmierza ku lepszemu życiu?
Myślę, że wszystkie kobiety rodzą się  księżniczkami, a dopiero życie czyni z nich wojowniczki.
Jeszcze chwila i wkrótce będzie błogie, urlopowe lenistwo.
Wtedy te kilkanaście dni w roku przestaje się  robić to co szef każe, a zaczyna
 to co każe mąż lub żona. Byle z dala od polityki, maseczek  i musztardy. Luz-blues.
Z doświadczenia wiem, że najlepsze imprezy zaczynają się od słów:
- nie, nie mogę, jutro idę do pracy. Będzie można!
Póki co nie potrzebuję wyjechać  na żadne wakacje, czasem na miejscu mam niezły Meksyk.
Teraz własnie leci w tv debata z jednym tylko kandydatem....bo tak! DEBATA?!
Ale Meksyk.....

czwartek, 2 lipca 2020

" TEMAT WYBORNY"

- Anka, czemu nie idziesz na wybory?
- odkąd Ciebie wybrałam, mam uraz do wyborów. Bywa i tak?
W życiu trzeba dokonywać różnych wyborów i podejmować różne decyzje.
Nikt nie wie, które z nich są dobre? Najprostsze decyzje typu, co dziś zjem na kolację, jajko czy może pomidora czasem sprawiają kłopot i burzę mózgu. A jeśli już wybór padł  na jajko to, czy lepsze  będzie na miękko, czy twardo?
Byłam mieszczuchem i nie wyobrażałam sobie innego życia, takiego z dala od ludzi, świeżych bułeczek i  zgiełku samochodów. Wylądowałam na wsi. Zobaczyłam dom i ogródek, tropem ogłoszenia, duży  leśny teren, który wydawał mi się oazą wypoczynku i wiedziałam już, że tu zostanę. Potem dopiero się okazało, że wieś jest daleko od miasta,
ja nie miałam wówczas prawa jazdy i dzieci były małe, a szkoła daleko...
Przyjechał do nas razu pewnego człowiek świadczący usługi komunalne.
Ja jeszcze cała w tych wątpliwościach, co ja tu robię, a on do mnie z tekstem:
- Pani to chyba mieszka na końcu świata?
- no gdzie, przecież to kawałek od miasta
- tu chyba świat się kończy, bez drogi i światła?
- no, na razie bez, ale przecież będą!
Coraz bardziej i bardziej zniechęcał mnie do miejsca
Otrząsnęłam się, bo nie będzie mi tu nikt wtykał
- widzi pan to pole naprzeciwko?
- no widzę.
- niby taka wieś i taka zabita, a Biedronkę  mają tam budować
- no żartuje Pani?
- no chciałabym żartować, bo też nie jest mi to na rękę, ale cóż począć?
jeszcze Pan będzie tu zakupy robił....
On dał się wkręcić, a mnie ulżyło.
Wybór między życiem na wsi, a życiem w mieście jest prosty.
Ale wybrać właściwego człowieka na prezydenta, to jest sztuka.
Wybrać trzeba i dobrze byłoby , gdyby dobrze to zrobić....
Martwię się  tym, czy dobrze będzie z tą wybrana władzą?
Wkrótce się okaże. Podobał mi się tekst, który dziś przeczytałam:
"BĄDŹ JAK RZEPAK-OLEJ WSZYSTKO I ROZKWITAJ".